Powodów do spadku jest wiele

Jarosław Augustynowicz
opublikowano: 2002-07-08 00:00

Dawno nie mieliśmy tylu zdarzeń, którymi można uzasadniać panujący trend na rynku akcji. Na początek wycofanie oferty ITI i towarzyszące jej zastanawiające wydarzenia. Skala rozbieżności wycen akcji ITI w raportach biur maklerskich była ogromna. Najniższa wycena została wycofana bez uzasadnienia.

W programie telewizyjnej Jedynki przedstawicielka rady dyrektorów holdingu nie potrafiła przekonująco wyjaśnić żadnej wątpliwości dotyczącej oferty, stawiając na koniec swoją wiarygodność, jako argument w dyskusji. Gdy jeszcze dorzucimy atmosferę wokół spółek medialnych (upadek imperium Leo Kircha, odwołanie prezesa i plany podziału Vivendi Universal, a także poważne testowanie minimów przez zachodnie indeksy) to takie zakończenie emisji można uzasadnić. Przypomnę, że plany pozyskania kapitału przez ITI na giełdzie mają już 6 lat, hossa internetowo-medialna jest już tylko wspomnieniem, a na parkiecie, jak w piłce nożnej — niewykorzystane sytuacje lubią się mścić.

Rezygnacja rynku z oferty ITI była jedynie przygrywką do potwierdzenia plotek o planach zwiększenia przyszłorocznego deficytu z 40 do 43 mld złotych i dymisji ministra finansów. Tak należy ułożyć łańcuszek przyczynowy, gdy zapoznamy się z wywiadem udzielonym przed dymisją przez prof. Marka Belkę. Informacja o dymisji nie wywołała gwałtownej wyprzedaży, zapewne dlatego, że inwestorzy mieli na przemyślenia całą noc. Dużo gorzej wyglądał indeks po informacji o niemal 100-proc. szansie na objęcie ministerialnego stanowiska przez prof. Grzegorza Kołodkę. Pomijając fakt wprowadzenia podatku od inwestycji giełdowych właśnie przez tego ministra, rynek zareagowałby podobnie na każdą inną z rozważanych kandydatur. Rynki nigdy nie przepadały za propagatorami polityki Keynesa.

Jaka z tego wynika konkluzja dla rynku? Złoty daje sygnał — trzeba go coraz więcej, by kupić zachodnią walutę. Wszystkie te wydarzenia wpisują się w globalną koniunkturę, a raczej dekoniunkturę. Czy są zatem szanse na letnią zwyżkę? Są, ale bardzo ograniczone. W wersji minimum będzie to powrót do opuszczonego kanału trendu spadkowego na poziomie około 1250 pkt, a następnie obejrzymy sprawdzenie dołka z ubiegłego roku. W wersji optymistycznej zbudujemy prawe ramię rocznej formacji głowy i ramion, czyli zajdziemy jakieś 50 pkt wyżej niż w poprzednim scenariuszu. Ciąg dalszy, jak poprzednio.