Przed rokiem Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zapowiedziała, że sprawdzi, czy rekomendacja T, zaostrzająca zasady udzielania kredytów konsumenckich, nie jest nazbyt rygorystyczna. Potem pojawiały się przecieki, że tu i ówdzie trzeba poluzować, ale że rewolucji nie będzie. Wczoraj KNF pokazała nowy projekt rekomendacji, która wejdzie w życie od 1 stycznia. To nie jest liberalizacja, to powrót do czasów sprzed jej uchwalenia.
Banki dwóch kategorii
Zmienia się podstawowy kanon rekomendacji dotyczący liczenia zdolności kredytowej — jeśli miesięczne zobowiązania przekraczają 50 proc. dochodów klienta (60 proc. przy wyższych zarobkach), o kredycie może zapomnieć. Od nowego roku nie będzie tego ograniczenia, w każdym razie nie we wszystkich bankach. KNF podzieliła branżę na dwie kategorie: spełniające podwyższone normy jakościowe i niespełniające ich.
Co to za normy? Bank przez ostatnie sześć miesięcy musi trzymać współczynnik wypłacalności powyżej 12 proc., kapitały pierwszej kategorii ponad 9 proc., wszystkie normy płynnościowe musi mieć bez zarzutu i — od 2014 r. — ocenę KNF z zakresu ryzyka kredytowego i zarządzania nie niższą niż 2,5. Wszystkie te warunki trzeba spełnić łącznie.
Bank, który spełnia te wymogi, może kredytować według uproszczonych zasad. I tak, jeśli po kredyt przyjdzie klient „z ulicy”, może liczyć na pożyczkę w wysokości maksimum połowy średniej krajowej pensji. Gdy ma relację z bankiem co najmniej od pół roku, dostanie dwa razy więcej. Roczna historia współpracy uprawnia do zadłużenia się do trzykrotności.
— Banki lepiej skapitalizowane mogą brać na siebie większe ryzyko — mówi Andrzej Jakubiak, przewodniczący KNF, i wyjaśnia, że do pierwszej kategorii zaliczają się banki, których udziały w rynku pożyczkowym wynoszą 90 proc. Od nowego roku zniknie kolejny przepis, będący kamieniem węgielnym rekomendacji T — obowiązek drobiazgowego dokumentowania źródeł przychodu.
— Odchodzimy od zaświadczenia na rzecz oświadczenia, składanego w odpowiedniej formie. Bank musi weryfikować klientów w bazach danych. To powinno pozwolić na racjonalną ocenę ryzyka — uważa Wojciech Kwaśniak, wiceszef KNF.
Kilka celów
Zmiany w rekomendacji mają głębsze znaczenie niż tylko udrożnienie kanału kredytowego, który — jak przyznaje komisja — został przez rekomendację przyhamowany. Po pierwsze, nadzór liczy, że wysokie normy jakościowe będą miały wpływ na politykę dywidendową banków. — Inwestorzy mają do wyboru — albo wypłacać zysk, albo inwestować w rozwój spółki — stwierdza przewodniczący Jakubiak.
Przy tym zastrzega, że podobnie jak przed rokiem, minimum 25 proc. zysku netto w banku musi zostać. Po drugie nadzór nie tyle liczy, ile oczekuje likwidacji firm pożyczkowych, założonych czy działających przy niektórych bankach, korzystających w ten sposób z arbitrażu regulacyjnego (nie podlegają rygorom rekomendacji).
— Powinny tej działalność zaprzestać — mówi bez ogródek szef KNF. Trzecim celem, jaki chce osiągnąć nadzór, jest pobudzenie rynku kredytowego. Nie tylko pożyczek konsumenckich. Komisja pracuje też nad zmianami w rekomendacji S2 regulującej zasady udzielania kredytów mieszkaniowych. Wojciech Kwaśniak zapowiada, że będą dotyczyły uelastycznienia zasad liczenia zdolności kredytowej. Teraz zawsze liczona jest tak, jakby kredyt miał być zaciągany na maksimum 25 lat.
— Rekomendacja S2 w powiązaniu ze zmianami w programie Rodzina na Swoim powinna pozwolić na utrzymanie dodatniej dynamiki na rynku kredytów mieszkaniowych, która dzisiaj wynosi 7 proc. — przewiduje wiceszef nadzoru.
Co do kredytów konsumpcyjnych, KNF liczy na wyhamowanie ujemnej dynamiki. W I półroczu 2012 r. wyniosła ona -3,4 proc., chociaż — jak zauważa Wojciech Kwaśniak — spadek sprzedaży jest efektem malejącej skłonności do zadłużania się społeczeństwa.
OKIEM BANKOWCA
Pozytywny wpływ na PKB
KRZYSZTOF ROSIŃSKI
prezes Getin Noble Banku
Kierunek zmian jest bardzo sensowny. Trochę cofamy się do czasów sprzed rekomendacji, ale jest to ruch na bardzo dobrym poziomie. Widać trochę brak równości między bankami, podzielonymi na dwie kategorie, jednak nie jest ono aż tak ostre. Zmiany idą w kierunku sygnalizowanym już przez nadzór, ale po zapoznaniu się ze szczegółami muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony. Zmiana zasad będzie miała pozytywny wpływ na gospodarkę i spowolni spadek dynamiki PKB. O ile, to trudno powiedzieć. Działania stanowią kolejny dowód na to, że KNF w krótkim terminie ma większy wpływ na gospodarkę niż RPP. Korespondencja z bankami, wymogi dotyczące kapitałów mają istotniejsze przełożenie niż to, czy RPP poluzuje o 25-50 pkt baz. politykę pieniężną.
OKIEM ANALITYKA
Banki aktywniej pożyczają
ANDRZEJ POWIERŻA
analityk DM Citi Handlowy
Rekomendacja bardziej zachęciła, niż zmusiła banki do ograniczenia akcji kredytowej. Trafiła na podatny grunt, bo banki chciały uporać się ze wzrostem ryzyka i dużymi rezerwami, jakie musiały zawiązać w 2009 r. Teraz wahadło idzie w drugą stronę: i w bankach, i u regulatora. Trudno powiedzieć, kto kogo napędza. Wiele banków już zaktywizowało się w kredytach gotówkowych, a to zbiegło się z pracami KNF. Teraz będą więcej pożyczać. Na ile ze względu na zmianę w rekomendacji, a na ile ze względu na poprawę jakości kredytów — trudno powiedzieć. Nowe kredyty psują się znacznie mniej, co skłania banki do aktywniejszego pożyczania.
OKIEM EKONOMISTY
Nie potrzeba więcej ryzykownych kredytów
MARCIN MROWIEC
główny ekonomista Pekao
Poluzowanie warunków udzielania kredytów jest odpowiedzią na to, że część pożyczek zaczęła być przenoszona do sektora quasi-bankowego. Nie sądzę, żeby zmiana od razu spowodowała, iż ludzie zaczną brać kredyty konsumpcyjne. Od kilkunastu miesięcy ich dynamika jest w okolicach zera. Żeby popyt na kredyt rósł, musi pojawić się większa pewność na rynku pracy. Nie jestem przekonany, że powinniśmy jakoś promować te kredyty. W Polsce ich nasycenie, czyli zadłużenie w relacji do PKB, niemal idealnie mieści się w średnich europejskich i myślę, że nie powinniśmy próbować jej przebijać. W sytuacji niepewności makroekonomicznej mogą stanowić problem i dla konsumentów, i dla banków. Kiedy ustabilizuje się sytuacja, ludzie naturalnie będą brali kredyty.