BRE Ubezpieczenia będzie czerpać profity głównie ze sprzedaży polis innych towarzystw. Zyski pojawią się po trzech latach.
Dotychczas banki nie tworzyły u nas zakładów ubezpieczeń od podstaw. BRE Bank i tu chce być pionierem. Tworzy BRE Ubezpieczenia. Jak pisaliśmy w „PB” w połowie czerwca, przeznaczył na to 33 mln zł. Teraz szef projektu ujawnia szczegóły.
— We wniosku licencyjnym określiliśmy wartość kapitałów TU BRE Ubezpieczenia na 26 mln zł, resztę pieniędzy otrzyma spółka serwisowa, która zajmie się prowadzeniem platformy do sprzedaży — wyjaśnia Jarosław Mastalerz, na razie prezes spółki serwisowej, a w przyszłości także szef towarzystwa.
Zyskowny supermarket
BRE Ubezpieczenia ma zagospodarować tych klientów mBanku i Multibanku, którzy kupują polisy. Jest się o co bić.
— Z naszych badań wynika, że wydają oni na ubezpieczenia nawet 3 mld zł rocznie — mówi Jarosław Mastalerz.
Szef BRE Ubezpieczenia chce ich przekonać, by zamiast kupować je u agenta robiłi to np. poprzez Internet czy z pomocą operatorów bankowego call-center. Nie oznacza to jednak, że BRE Ubezpieczenia będzie tworzyć produkty od podstaw, sprzedawać je, a potem zajmować się obsługą, w tym likwidacją szkód.
— W tym projekcie centrum zysku nie będzie towarzystwo ubezpieczeń, ale spółka serwisowa, która będzie prowadzić platformę do sprzedaży i późniejszej obsługi produktów trzech-czterech firm. Zadaniem TU BRE Ubezpieczenia będzie tworzenie wartości dodanej, np. dołączanie opcji, które nie będą dostępne u naszych partnerów — wyjaśnia Jarosław Mastalerz.
Według niego, przy niskich kosztach działalności pozwoli to na szybkie osiągnięcie rentowności przez obie firmy.
— Projekt na poziomie banku, towarzystwa i spółki serwisowej łącznie powinien wyjść na zero już w pierwszym roku działalności. TU BRE Ubezpieczenia będzie potrzebowało na to około trzech lat — twierdzi prezes Mastalerz.
Majątek na początek
BRE Bank zdecydował rozpocząć eksperyment od sprzedaży polis majątkowych, tymczasem w bancassurace (sprzedaży produktów poprzez sieć bankową) gros przypada na ubezpieczenia na życie.
— Uznaliśmy, że rozpoczęcie projektu od sprzedaży ubezpieczeń na życie nie ma sensu. Największy udział w przychodach z bancassurance mają polisy inwestycyjne, ale jest to przekładanie pieniędzy z banku do zakładu ubezpieczeń. W niedługim czasie zniesione zostaną też preferencje podatkowe dla polis na życie i dożycie (zysk z nich nie jest obecnie obłożony 19-proc. podatkiem Belki – przyp. red.), ten segment więc zniknie. Także rynek ochrony kredytobiorców wkrótce się nasyci — argumentuje prezes Mastalerz.
I dodaje, że ze sprzedażą polis na życie firma ruszy nieco później.
Na razie dużo atrakcyjniejszy, jest zdaniem szefa BRE Ubezpieczenia, rynek ubezpieczeń majątkowych.
— Zamierzamy oferować maksymalnie szeroką gamę produktów. Jednak chcemy wejść przede wszystkim w segment polis komunikacyjnych, bo to na nie wydaje się najwięcej pieniędzy — deklaruje Jarosław Mastalerz.