Pracownicy Huty Częstochowa domagają się pomocy

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2024-10-23 14:49

Załoga firmy manifestowała przed kancelarią premiera, prosząc o wsparcie m.in. w wypłacie wynagrodzeń. Syndyk zorganizował nawet zbiórkę w internecie, ale została usunięta przez administratora.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie firmy są zainteresowane dzierżawą majątku huty
  • czemu nie można szybko wprowadzić ich do huty
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pracownicy Liberty Częstochowa, czyli huty mogącej produkować blachy dla budownictwa, energetyki, zbrojeniówki i innych gałęzi przemysłu domagają się pomocy od rządu do czasu wyłonienia dzierżawcy majątku zakładu. Protestowali przed kancelarią premiera. Potrzebują m.in. pożyczki na wynagrodzenia i rachunki.

Zakład nie działa od roku. Dotychczasowy właściciel obiecywał wznowienie produkcji w hucie, ale deklaracji nie udało się spełnić. Sąd ogłosił więc upadłość zakładu. Obecne orzeczenie jest jednak nieprawomocne, sąd musi rozpatrzyć jeszcze zażalenie huty. Równocześnie prowadzi ona także pozasądowe postępowanie restrukturyzacyjne, na podstawie którego zawarła układ w wierzycielami, ale on także nie jest przez sąd zatwierdzony.

Stan zawieszenia utrudnia wprowadzenie do huty dzierżawcy, który mógłby wznowić produkcję i wypłacić pensje (ich uregulowanie proponuje spółka z grupy dotychczasowego właściciela, ale pracownicy nie uznają jego deklaracji za wiarygodne). W gronie zainteresowanych dzierżawą majątku częstochowskiej spółki są Metinvest i Węglokoks.

Adrian Dzwonek, syndyk częstochowskiej huty, liczy, że manifestacja pracowników przyniesie pozytywne efekty. "Mam nadzieję, że ta inicjatywa przyniesie realne działania, które pozwolą ochronić Hutę przed zbliżającą się zimą i zachować prawie 1000 miejsc pracy" - napisał na profilu LinkedIn.

Sam także szuka finansowania. "Szukam wsparcia finansowego u podmiotów prywatnych i publicznych.... jak na razie bez żadnego efektu. Nawet posunąłem się do tego, że założyłem zbiórkę na portalu internetowym licząc na wsparcie "zwykłych" ludzi. Niestety po kilku godzinach zbiórka została usunięta przez administratora, ponieważ wedle ich polityki nie nawiązują współpracy z podmiotami będącymi w upadłości" - czytamy w informacji syndyka.