Prawie 1200 skarg na mobbing wpłynęło w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku do Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) — podano podczas Konferencji Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Poświęcono ją mobbingowi, dyskryminacji i wypaleniu zawodowemu.
Anna Jaworska z PIP informowała, że skargi na mobbing stanowią ok. 3 proc. wszystkich kierowanych do inspekcji. Najczęściej zarzuca się w nich pracodawcom szykanowanie, poniżanie, gnębienie, krytykowanie sposobu wykonywania pracy, dyskredytowanie pracownika w obecności innych osób, obarczanie obowiązkami niemożliwymi do wykonania bądź zlecanie pozornie pilnych zadań, które później okazują się nieprzydatne.
W odpowiedzi na te skargi PIP najpierw sprawdza, czy w zakładzie pracy istnieją procedury antymobbingowe, czy pracownik o nich wiedział i skorzystał z nich. Anna Jaworska przypomniała, że pracownik, który na skutek mobbingu doznał rozstroju zdrowia, może dochodzić swoich praw przed sądem pracy. Nie są to jednak łatwe procesy.
Prof. Ewa Łętowska poinformowała o procedurach obowiązujących od lipca, które sprawiły, że sędziowie nie mają już inicjatywy dowodowej, nie muszą przesłuchiwać świadków, zbierać dowodów. Jak mówiła, sąd staje się obserwatorem i nawet gdy widzi zmianę w sprawie, nie ma narzędzi do interweniowania. Katarzyna Kędziora z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego zwróciła uwagę na duży deficyt wiedzy na temat mobbingu wśród prawników. Ponadto na niejednolite orzecznictwo w sprawie roszczeń. Według niej sądy niechętnie szacują rekompensatę za krzywdę moralną.