Osłabienie franka szwajcarskiego do najniższej wartości od trzech lat i powrót do poziomu sprzed „frankogeddonu” ze stycznia 2015 roku, spowodowanego zaprzestaniem przez SNB blokowania umocnienia waluty, wywołało pytania o reakcję banku centralnego. Jordan powiedział, że choć kurs franka zmierza „we właściwym kierunku”, to szwajcarska waluta wciąż jest uważana za bezpieczną przystań, a sytuacja jest „delikatna” i podatna na zmiany z dnia na dzień.

- Dlatego pozostaniemy bardzo rozważni – powiedział Jordan.
SNB opiera obecnie swoją politykę kontroli franka na dwóch filarach: ujemnej stopie depozytowej i zobowiązaniu interwencji na rynku walutowym jeśli sytuacja tego wymaga.
- Jesteśmy przekonani, że obecna polityka monetarna jest wciąż konieczna – powiedział Jordan.
Z sondażu Bloomberga wynika, że uczestnicy rynku walutowego spodziewają się notowań franka na poziomie 1,18 za euro na koniec roku. W czwartek osłabił się do 1,2001 za euro. W piątek rano notowany jest po 1,2000 za euro.
- SNB pozostanie wysoce akomodatywny – uważa Jessica Hinds, ekonomistka Capital Economics w Londynie. – Myślę, że byliby bardzo zadowoleni z franka po 1,20 za euro, ale raczej będą chcieli utrzymać różnicę stóp z EBC – dodała.
Wyniki przeprowadzonego przed dojściem franka do 1,20 za euro comiesięcznego sondażu pokazały, że ekonomiści spodziewają się utrzymania obecnej stopy depozytowej SNB do końca trzeciego kwartału 2019 roku. W czwartym bank centralny ma ją podwyższyć o 25 pkt. bazowych. Byłaby to pierwsza podwyżka od 2007 roku.