W wyceny aktywów z należących do UE krajów byłego bloku wschodniego może zacząć być włączane dyskonto ze względu na pogarszające się bezpieczeństwo międzynarodowe, zapowiadają specjaliści Citigroup i Nomury. Ryzyko geopolityczne związane z inwestycjami w regionie może zostać zweryfikowane pośród obaw, że Donald Trump zrealizuje hasła z kampanii wyborczej, w myśl których USA nie powinny czuć się zobowiązane bezwarunkowo bronić przed agresją swoich sojuszników z NATO.
- Polska jako najbardziej płynny rynek będzie traciła na tym i na każdym ruchu Rosji, mającym pokazać jej zaangażowanie w regionie. Kluczem będzie ogólny kierunek zmian relacji [Zachodu - red.] z Rosją, a wszystkie zmiany stanowiska USA w sprawie sankcji będą wskazywały, w którą stronę one ewoluują – komentował w rozmowie z Bloombergiem Peter Attard Montalto, główny ekonomista banku Nomura na rynki wschodzące regionu EMEA.
W ubiegłym tygodniu złoty stracił do euro 2,1 proc., najwięcej spośród wszystkich walut regionu, a rentowności krajowych obligacji 10-letnich znalazły się na 16-miesięcznym maksimum. Tymczasem w ciągu ostatnich 15 lat, stojących pod znakiem integracji z NATO i UE oraz pogłębiania więzi handlowych z Zachodem polskie obligacje skarbowe przyniosły stopę zwrotu sięgającą 172 proc., co należy do trzech najlepszych wyników na rynkach wschodzących monitorowanych przez stowarzyszenie EFFAS (dla porównania obligacje pozostającej w rosyjskiej sferze wpływów Ukrainy dotknęła restrukturyzacja).
Choć obawy przed zwrotem USA w stronę protekcjonizmu bardziej uderzają w rynki wschodzące z Azji oraz w Meksyk, niż w związane więzami handlowymi z UE kraje Europy Środkowej i Wschodniej, to jednak na wzroście ryzyka geopolitycznego najbardziej stracą Polska i kraje bałtyckie, ostrzegają specjaliści Citigroup.
„Węgry i Czechy wydają się mniej podatne” – napisali w raporcie ekonomiści instytucji.
