Zagrożenia związane z problemami budżetowymi Grecji, czy też zacieśnianiem polityki monetarnej w Chinach i planami amerykańskiego rządu mającymi na celu zaostrzenie zasad funkcjonowania systemu bankowego, mają głównie ograniczony lokalnie i sektorowo wpływ na światowy rynek. Tak uważają w najnowszym raporcie analitycy amerykańskiego JPMorgan.
Według ekspertów negatywny wpływ powyższych czynników jest w wystarczający sposób niwelowany poprzez ożywienie w światowej gospodarce oraz wzrost zysków spółek.
"W którymś momencie jeden z takich lokalnych szoków rozprzestrzeni się i będzie wystarczający, aby doprowadzić do głębszych spadków na światowych rynkach. Należy pamiętać w tym kontekście, że kryzys subprime rozpoczął się właśnie jako lokalny szok” – ostrzega JP Morgan. Sam jednak – przynajmniej na razie – nie zmniejsza zaangażowania w akcje. Powód? Silne siły prowzrostowe panujące obecnie na rynkach, związane z cyklem gospodarczym, widocznym między innymi w poprawiających się wynikach spółek. Istotne jest również to, że przy obecnych bardzo niskich stopach procentowych nie opłaca trzymać się pieniędzy w gotówce.
Według analityków JPMorgan do końca roku indeks S&P 500 może wzrosnąć do 1300 pkt. Wyższy może być też wzrost światowego PKB w tym roku (wcześniej analitycy zakłądali wzrost PKB o 3,3-3,4 proc.).