Inwestorzy wraz z początkiem nowego roku zaczęli szukać motywu dla realizacji zysków i odreagowania po ostatnich wzrostach na rynku giełdowym. W grudniu wydawało się, że uczestnicy rynku uodpornili się na doniesienia związane z najsłabszymi gospodarkami Eurolandu; nie zareagowali nawet na pierwsze podwyżki stóp procentowych w Chinach. Inwestorzy byli jednak zdeterminowani by utrzymać dobre roczne wyniki do końca grudnia i powstrzymywali się z wyprzedażą nawet w momentach, gdy na rynek docierały niepokojące sygnały.
Pierwszy tydzień nowego roku upłynął jeszcze pod znakiem kontynuacji wzrostów na fali dobrych odczytów marko napływających z USA i optymistycznych oczekiwań odnośnie danych z tamtejszego rynku pracy. Publikacja rządowego raportu dotyczącego amerykańskiego sektora pracy rozczarowała, jednak nie na tyle by posłużyć jako pretekst do korekty.
W związku z tym inwestorzy w poszukiwaniu motywu dla odreagowania, ponownie zwrócili uwagę na problemy najsłabszych gospodarek strefy euro, co na początku bieżącego tygodnia wywołało falę spekulacji dotyczących sytuacji Portugalii. Kraj ten znalazł się pod presją ze strony Niemiec i Francji, które naciskają, by portugalski rząd zgłosił się po pomoc międzynarodową. To mogłoby uchronić przed ponowną eskalacją kryzysu zaufania względem Eurolandu. Komisja Europejska poinformowała jednak, iż nie są prowadzone żadne rozmowy na temat udzielenia wsparcia dla Portugalii. Nieoficjalnie mówi się jednak, iż kraj ten w ramach pakietu pomocowego może otrzymać 50-100 mld euro. W poniedziałek również na rynku pojawiły się pogłoski o skupowaniu przez Europejski Bank Centralny portugalskich długoterminowych obligacji, by nie dopuścić do nadmiernego wzrostu jego oprocentowania. Wszystko to wywołało sporą nerwowość wśród inwestorów i przyczyniło się do spadków na giełdach, słabości euro względem głównych walut oraz osłabienia walut rynków wschodzących.
Dziś odbędzie się aukcja portugalskich obligacji, a w czwartek aukcje długu Hiszpanii oraz Włoch. Ich wynik będzie ważny dla rynku giełdowego i walutowego. Pokażą one, jakie jest zaufanie inwestorów względem zadłużonych gospodarek Eurolandu oraz to, czy kraje typu Portugalia i Hiszpania będą w stanie samodzielnie sfinansować swoje potrzeby bez pomocy międzynarodowej. Ważny przy tym będzie nie tylko zgłoszony popyt, ale również oprocentowanie. W przypadku Portugalii koszt finansowania 10-letniego długu w postaci rentowności wynosi 7,1 proc., czyli więcej niż oprocentowanie pomocy finansowej, jaką otrzymały Grecja i Irlandia (5,8 proc.). Rentowności hiszpańskich 10-latek oscylują natomiast poniżej tego poziomu.
Udana aukcja portugalskiego długu może odsunąć chwilowo spekulacje związane z koniecznością udzielenia wsparcia dla tego kraju i uspokoić nastroje. Bardzo prawdopodobne jednak, iż obawy wkrótce i tak powróciłyby na rynek, negatywnie wpływając na giełdy. Sprawa Portugalii jest o tyle istotna, że po ewentualnym udzieleniu pomocy dla tego kraju, kolejną gospodarką w kolejce po wsparcie finansowe będzie Hiszpania. Pomoc dla tego kraju z kolei może, ze względu na wielkość i znaczenie hiszpańskiej gospodarki, odbić się znacznie głośniejszym echem na szerokim rynku.