Problemy Solara rzucają cień na giełdę

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-01-14 00:00

Inwestorzy finansowi przekonują, że „efekt Solara” odczuwa cały rynek. Atmosfera wokół spółki gęstnieje

Zawód miłosny boli najbardziej. Fundusze inwestycyjne i emerytalne wiosną tego roku dały się oczarować zarządowi odzieżowego Solara — deklarującemu, że stworzył „najbardziej rentowną firmę w branży” — i na wyścigi kupowały akcje po 13 zł.

Dziś — gdy kurs spółki spadł o 56 proc., a wyniki finansowe są bardzo dalekie od oczekiwań — nie zamierzają pogodzić się ze stratą. Przekonują jednak, że w sprawie poznańskiej spółki chodzi o coś więcej niż pieniądze stracone bezpośrednio na akcjach (ponad 80 mln zł).

— Na rynku widać „efekt Solara” — fundusze zaczęły bardzo nieufnie traktować spółki, które chcą zebrać kapitał, i żądają od nich wysokiego dyskonta — mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.

Jego zdaniem, zdarza się tak zwłaszcza tam, gdzie ofercie nie towarzyszy nowa emisja, a akcje mają sprzedawać dotychczasowi właściciele. W przypadku Solara papiery za 156 mln zł sprzedało troje głównych akcjonariuszy spółki, jednocześnie zasiadających w jej zarządzie: Stanisław Bogacki (prezes) oraz Paweł Nowak i Maria Pyzio (wiceprezesi). Dziś wspólnie, poprzez cypryjskie spółki, kontrolują 60 proc. kapitału.

— Było w ostatnim czasie kilka sytuacji, w których spółki rezygnowały z debiutu lub zbierały znacznie mniej pieniędzy, niż chciały — właśnie z powodu tej wzmożonej ostrożności inwestorów. Cierpi na tym cały rynek kapitałowy — uważa Sebastian Buczek.

Walna bitwa

Emocje wokół odzieżowej spółki nie opadają od kilku tygodni. Przed świętami — na żądanie funduszy — Solar zorganizował walne, które miało powołać biegłego rewidenta i nowego członka rady nadzorczej. Po kłótniach zostało jednak przerwane bez przegłosowania choćby jednej uchwały, a jego powtórka 3 stycznia jeszcze pogłębiła wojnę między akcjonariuszami.

— Akcjonariusze większościowi na walnym nie respektowali przepisów prawa, standardów rynkowych i zasad ładu korporacyjnego — czy też po prostu elementarnych reguł przyzwoitości. Krokiem bez precedensu było uniemożliwienie wyboru proponowanego przez fundusze członka rady nadzorczej w drodze głosowania grupami, mimo prawidłowo złożonego wniosku.

Mając większość na walnym, teoretycznie można przegłosować wszystko, ale na niektóre uchwały trzeba zgody mniejszościowych akcjonariuszy i nie tak powinien funkcjonować cywilizowany rynek kapitałowy — uważa Leszek Koziorowski, reprezentujący fundusze wspólnik w kancelarii Gessel Koziorowski.

Zarząd Solara, w rękach którego jest pakiet większościowy, w odpowiedzi na nasze pytania oświadcza, że… nie może odpowiadać za decyzje akcjonariuszy.

„Wszystkie uchwały, które były przedmiotem głosowania na NWZA (…) wynikały wyłącznie z porządku obrad lub wniosków zgłaszanych przez akcjonariuszy podczas obrad. Żadnemu z akcjonariuszy nie ograniczono prawa do zgłaszania takich wniosków. Zarząd nie ma uprawnień do dokonywania oceny, czy zaproponowane przez akcjonariuszy uchwały są zgodne z obowiązującymi przepisami prawnymi” — głosi stanowisko zarządu Solara, przesłane „PB”. Spółka deklaruje też, że nie ma nic przeciwko powołaniu członków nadzoru przez fundusze.

„Decyzje w tej sprawie podejmuje walne zgromadzenie i trudno zarządowi wypowiadać się za wybory i postanowienia akcjonariuszy. Zarząd deklarował i dalej podtrzymuje pełną chęć współpracy z dodatkowym członkiem rady nadzorczej” — oświadcza zarząd Solara.

Czas na reakcję

Fundusze zapewniają, że chcą jedynie „zweryfikować oświadczenia zarządu z prospektu” — a Solar przed wiosennym debiutem pokazywał świetne wyniki i prognozował, że zakończy 2012 r. z 58 mln zł zysku netto. We wrześniu jednak prognozy zostały odwołane, a wynik będzie najprawdopodobniej bliższy 20 mln zł.

— Chcemy wyjaśnienia przypadku Solara. Jeśli w spółce wszystko było w porządku, a to my popełniliśmy błąd, to się do niego przyznamy. Jeśli jednak było inaczej, a deklaracje zarządu od początku rozmijały się z rzeczywistością, to trzeba wyciągnąć surowe konsekwencje. W takim wypadku będziemy oczekiwać odwrócenia transakcji — mówi Sebastian Buczek.

Inwestorzy przekonują, że wątpliwości wywoływanych przez dokumenty finansowe Solara „zwyczajnie nie da się załatwić kolejnymi oświadczeniami zarządu” — według nich potrzebny jest rzetelny audyt i nadzór nad spółką, a także interwencja instytucji powołanych do czuwania nad rynkiem i dbania o standardy, jak Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) i Giełda Papierów Wartościowych.

Jeszcze w drugiej połowie listopada, gdy konflikt między akcjonariuszami wyszedł na światło dzienne, a fundusze zaczęły głośno mówić o „podejrzeniu manipulacji”, przedstawiciele nadzoru finansowego deklarowali, że KNF „przygląda się” sytuacji w spółce i w ciągu kilku tygodni może przedstawić swoje wnioski. Teraz z wyznaczaniem terminu są ostrożniejsi.

— Sprawa jest w toku, a w analizie w szczególności trzeba uwzględnić wyniki audytu zleconego na WZA — mówi tylko Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.

Biegłe zmiany

Audyt też wzbudza spore wątpliwości wśród inwestorów. Chcieli oni, by dokumenty spółki zbadał Ernst & Young. Tymczasem — zgodnie z decyzją walnego — zrobi to Grant Thornton Frąckowiak. Audyt, jak zapowiada zarząd Solara, „powinien rozpocząć się pod koniec stycznia”.

— Uczestnicy funduszy emerytalnych i inwestycyjnych stracili na Solarze 80 mln zł i nie wiem, czy musiałoby to być 800 mln lub 8 mld, żeby odpowiednie instytucje wreszcie zareagowały i uznały, że nad tego rodzaju zdarzeniami nie można przechodzić do porządku dziennego. A taki jest niestety standard — uważa Sebastian Buczek.

Jego zdaniem, efekt opieszałości instytucji jest taki, że polscy inwestorzy rok w rok tracą po kilkaset milionów złotych z powodu ewidentnej nieuczciwości spółek czy ich właścicieli.

— Nie robi się z tym zupełnie nic, a od kilku lat skala zjawiska narasta — alarmuje prezes Quercus TFI. Sami inwestorzy nie ujawniają, jakie kroki podejmą, by wyjaśnić sytuację w Solarze. Na walnym część z nich (m.in. Generali OFE, Quercus i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych) zgłaszała sprzeciwy do uchwał przegłosowywanych przez akcjonariuszy większościowych, co otwiera pole do ich zaskarżenia.

— Po walnym analizujemy scenariusz dalszych działań, jest kilka dopuszczalnych prawem kroków, które możemy podjąć — jak choćby zaskarżenie przyjętych uchwał. Jest jednak za wcześnie, by mówić o konkretnych ruchach — mówi Leszek Koziorowski.