Polski rynek hutniczy podlega tendencjom światowym. Tymczasem zagraniczni producenci stali łączą się, tak jak dostawcy rudy żelaza czy koksu.
Eksperci z Międzynarodowego Instytutu Żelaza i Stali (IISI) czy z World Steel Dynamics są zgodni — zarówno rynek producentów stali, jak i dystrybutorów czy dostawców komponentów będzie się konsolidował. Ich zdaniem, łączenie podmiotów to proces nie do odwrócenia. Najważniejszy globalny gracz — Chiny — nie tylko coraz więcej importuje, ale także eksportuje produkty stalowe. Całkowita produkcja roczna przekroczyła miliard ton, a to oznacza, że rynek pochłania co- raz większe ilości rudy żelaza, węgla koksującego czy gazu. Dostawcy tych komponentów dostosowują się do zmieniającej się sy- tuacji.
— Obecnie na rynku można zaobserwować próby konsolidacji dużych składów złomu. Z drugiej strony, w Polsce praktycznie 100 proc. rudy żelaza pochodzi z importu, więc polskie firmy tylko ją dystrybuują — mówi dr Bogdan Rębiasz z Wydziału Zarządzania Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Niedawno ogłoszono wyniki prywatyzacji Centrostalu Górnośląskiego. Nowym właścicielem został handlujący złomem Złomrex. Kwotę, jaką musiał zapłacić, szacuje się na 40-50 mln zł.
Na rynku dystrybutorów surowców potrzebnych do produkcji stali zostało więc najwyżej kilkanaście poważnych koncernów. W ciągu kilku lat liczba firm działających na tym rynku zmniejszyła się o kilkadziesiąt procent. I to w sytuacji, kiedy huty produkują coraz więcej.
Jak tłumaczą specjaliści, hossa zwiększa rywalizację na rynku, a firmy z branży, przeczuwając przegrzanie koniunktury, łączą swój potencjał. W okresie największego popytu na stal koncerny starają się tym samym reorganizować swoje przedsiębiorstwa tak, by nawet małe spadki cen nie wpędziły ich w kryzys.
Koszty w ryzach
Konsolidacja to przede wszystkim sposób na poprawę konkurencyjności. Zarządy dostawców surowców hutniczych doskonale zdają sobie sprawę, że w momencie nadejścia dekoniunktury przetrwają tylko ci, którzy zaoferują najlepszą cenę, nie rezygnując z jakości. Poza tym koncentracja dostawców to sposób na zmniejszenie nacisku na dyskontowanie cen, narzucanie niskich stawek przez huty. Huty, konsolidując się, działają w myśl tej samej filozofii. Umacniając swoją pozycję na rynku, koncerny z branży stają się więc mniej skłonne do obniżania cen.
— Pożądana jest głęboka koncentracja, powstawanie tzw. service center, miejsc, gdzie można wstępnie przerobić stal na potrzeby klienta — tłumaczy Bogdan Rębiasz.
Jednak wytwórcy stali zainteresowani są przejęciami i rozwojem firm dystrybuujących stal, ale także dostawców surowców, co jednak nie jest już takie łatwe. Dostawcy to firmy silne ekonomicznie, nie narzekające na brak zamówień. Stworzenie nowego koncernu też raczej nie wchodzi w rachubę. Eksperci z World Steel Dynamics oceniają bariery wejścia na ten rynek jako bardzo wysokie, podkreślając, że problemem są nie tylko olbrzymie nakłady finansowe związane z uruchomieniem takiego koncernu. Są także przyziemne problemy, takie jak choćby brak wolnych tankowców do przewozu gazu, rudy czy koksu. A budowa jednego statku trwa przecież nawet dwa lata.
Efekt łańcuchowy dotyczy więc całego rynku — skoro jest kilkunastu strategicznych odbiorców dla branży hutniczej, to logiczne, że do ich obsługi pozostanie podobna liczba hut. Podobnie jest z dostawcami surowców do produkcji stali.
Kwestia strategii
Wydobywcy w Polsce konsolidują się więc we własnym zakresie. Wynika to z tego, że dominujący na naszym rynku Mittal Steel Poland ma własne, potężne koksownie i surowce pochodzące z Jastrzębskiej Spółki Węglowej, największego producenta węgla koksującego, nie są mu potrzebne do produkcji. Tym bardziej że wcześniej to właśnie Mittal Steel starał się o przejęcie tej firmy. Tymczasem Jastrzębska Spółka Węglowa zdecydowała się zainwestować ponad 600 mln zł w Koksowni Przyjaźń w Dąbrowie Górniczej.
— Wiąże się to z modernizacją istniejących baterii koksowniczych i budową nowych — tłumaczy Lucjan Noras, prezes Koksowni Przyjaźń.
Dlaczego opłaca się inwestować w tego typu przedsięwzięcia? Koksownia Przyjaźń ma podpisane kontrakty długoterminowe ze światowymi potentatami, a za granicę sprzedaje większość swojej produkcji.
— Większość baterii koksujących na naszym kontynencie jest bardzo przestarzała. Dzięki nowym inwestycjom, kiedy inne baterie będą wygaszane, nasze będą produkować koks wysokiej jakości — przekonuje Lucjan Noras.