Z pewnością jedną z kluczowych informacji, na które czekają inwestorzy, jest komunikat dotyczący potencjalnego programu stymulującego gospodarkę Chin. Niemniej, w obliczu braku szczegółowych informacji z Państwa Środka, inwestorzy skupiają się na danych ze Stanów Zjednoczonych.
Wczoraj swój komunikat dotyczący zapasów ropy naftowej przedstawił Amerykański Instytut Paliw (API). Pokazał on, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej w USA wzrosły o 4,07 mln baryłek, co jest zaskakującym wynikiem (oczekiwano delikatnego spadku zapasów). Dzisiaj swoje wyliczenia dotyczące zapasów ropy naftowej opublikuje Departament Energii USA.
Natomiast już wczoraj departament (a dokładniej jego statystyczna odnoga EIA, czyli Energy Information Administration) wypuścił raport, w którym oszacował, że w bieżącym roku produkcja ropy naftowej wzrośnie o 850 tys. baryłek do poziomu 12,76 mln baryłek dziennie. Gdyby taki scenariusz się spełnił, to byłby to historyczny rekord produkcji ropy w USA. Z kolei na przyszły rok EIA oczekuje dalszego wzrostu produkcji, tym razem o 330 tys. baryłek dziennie do poziomu 13,09 mln baryłek dziennie.
W ten sposób, Stany Zjednoczone umocnią swoją pozycję jako lidera globalnej produkcji ropy naftowej. W obliczu ograniczającej produkcję Arabii Saudyjskiej oraz uwikłanej w konflikt zbrojny Rosji, to właśnie USA zaopatrują w ropę coraz więcej krajów świata.