Nienawidzona przez dłużników, ukochana przez inwestorów — tak można podsumować działalność podmiotów zajmujących się zarabianiem na windykowaniu długów. Niebawem zarówno jednym, jak i drugim może żyć się lepiej, bo pomocną dłoń wyciąga rząd Prawa i Sprawiedliwości. Eksperci przekonują, że flagowy program „Rodzina 500+” oraz podwyższenie kwoty wolnej od podatku poprawi sytuację finansową Polaków. Katalizatorem wzrostu w branży jest również sprzyjające otoczenie makro.



— Prognozy dla windykatorów pozostają dobre z uwagi na poprawę sytuacji dłużników. Nowy rząd planuje podjęcie kroków zapewniających dodatkowe wsparcie polskim konsumentom, tzn. podwyższenie kwoty wolnej od podatku oraz wprowadzenie zasiłku w kwocie 500 zł miesięcznie na każde dziecko. Ponadto dobra sytuacja na polskim rynku pracy, spadek bezrobocia i wzrost płac, wywiera korzystny wpływ na rozporządzalny dochód gospodarstw domowych i przekłada się na wyższy poziom spłat i pozytywnie wpływa na zawieranie ugód. Kolejnym katalizatorem dla sektora mogą stać się ewentualne dalsze obniżki stóp procentowych, gdyż dzięki niższym kosztom finansowym spółki windykacyjne poprawią rentowność — wylicza Adam Rzepecki, analityk Erste Group.
Rządowa pomoc
Danina, jaką banki będą musiały płacić do budżetu, również może wspierać branżę windykacyjną. Adam Rzepecki uważa, że w świetle potencjalnego podatku od aktywów bankowych oraz obniżek stóp procentowych presja na rentowność sektora bankowego będzie rosła, a korzyści płynące ze sprzedaży portfeli kredytów niepracujących (NPL), jak obniżka kosztów ryzyka oraz kosztów operacyjnych związanych z wewnętrzną windykacją, zwiększać będą liczbę transakcji między bankami a windykatorami.
— W polskim sektorze bankowości mamy do czynienia ze stopniowym spadkiem wskaźnika konsumenckich NPL, co jest wynikiem wysokiej sprzedaży portfeli na rzecz windykatorów oraz poprawy kondycji finansowej dłużników. Wartość nominalna konsumenckich NPL utrzymuje się jednak na stałym poziomie około 15 mld zł. Z tego powodu spadek wskaźnika NPL nie stanowi dużego ryzyka dla podaży portfeli przeterminowanych wierzytelności w ciągu najbliższych kwartałów — przekonuje Adam Rzepecki.
Wraz z rosnącą liczbą transakcji portfeli wierzytelności wzrasta także wartość pojedynczych transakcji. Ekspert z Erste Group tłumaczy, że przy dużej konkurencji na rynku presja na marże windykatorów wymusza wysoką efektywność operacyjną.
Danina, jaką banki będą musiały płacić do budżetu, również może wspierać branżę windykacyjną.
Rywalizować między sobą w walce o nowe portfele będą zatem mogli głównie duzi gracze z wystarczającą bazą kapitałową oraz skalą i skutecznością działalności. Żeby sprostać wyzwaniom rynku, spółki windykacyjne coraz chętniej chcą łączyć siły.
— Polski rynek usług windykacyjnych zaczyna się konsolidować. Konsolidacja wynika z tego, że małe podmioty nie mają skali działalności umożliwiającej konkurowanie z czołówką. A efektywne zarządzanie portfelami obejmującymi tysiące wierzytelności wymaga dużej skali, ułatwia też uzyskanie kredytu lub uplasowanie emisji obligacji. Niestety, firmy, które nie osiągnęły odpowiedniej skali, rosną wolniej niż największe spółki z branży. Niektórzy mogą zdecydować się na zamknięcie działalności — zrobiła to spółka Presco, sprzedając Krukowi należące do siebie wierzytelności — tłumaczy Adam Łukojć, zarządzający ze Skarbca TFI.
Tanio i drogo
Giełdowa branża windykacyjna liczy obecnie z ośmiu spółek. Lider, czyli Kruk osiągnął już wielkość i jakość akceptowalną dla dużych inwestorów instytucjonalnych, w tym zagranicznych. Jest wyceniany porównywalnie do zagranicznej konkurencji, lecz wciąż rośnie o kilkanaście procent rocznie, co zdaniem ekspertów wciąż powinno pozytywnie wpływać na kurs.
— Być może trudno jest kupować akcje po trzech latach intensywnych zwyżek, ale wycenę wciąż można uznać za atrakcyjną — niezbyt często można znaleźć spółkę wycenianą 14 razy wyżej od zysków, gdy spółka od lat rośnie, ma swoje przewagi konkurencyjne i skuteczny model biznesu. Przejęcie portfela od Presco pokazuje, że Kruk na razie wciąż korzysta z efektu skali i wypiera z rynku małych graczy — zachwala Adam Łukojć.
Pozostali giełdowi windykatorzy są wyceniani relatywnie nisko — około sześciokrotności rocznego zysku lub niżej. Seweryn Masalski, zarządzający funduszami MM Prime TFI, twierdzi jednak, że są ku temu pewne przesłanki — m.in. bardzo niska płynność i nieprzejrzysta rachunkowość. Jego zdaniem, główna nadzieja akcjonariuszy w przejęciu przez zagranicznego inwestora branżowego, najlepiej w formie wezwania.
— Ten proces już się rozpoczął, lecz na razie kupowane są spółki spoza giełdy — np. Ultimo i Casus Finanse. Potencjalne ceny transakcyjne mogą być wysokie, o czym świadczy kupno akcji Kredyt Inkaso przez Best po cenie 40 zł, prawie dwukrotnie wyżej niż teraz. Te dwie spółki — w razie połączenia — mogłyby dołączyć, jak Kruk, do koszyka potencjalnych inwestycji dużych funduszy. Głównym problemem jest parytet wymiany akcji.
Akcjonariusze Kredyt Inkaso są usztywnieni, gdyż oczekiwali wezwania na swoje akcje. Scenariuszy jest kilka, a w przypadku realizacji niektórych, na akcjach obu spółek będzie można dużo zarobić. Podobnie w przypadku innych windykatorów — DTP lub Vindexus — uważa Seweryn Masalski.