PRYWATNE STACJE WOLNO BUDUJĄ SIECI
Monopolistyczna polityka Petrochemii hamuje rozwój małych stacji paliw
Na polskim rynku paliw najszybciej rozwija się sektor prywatny. Jego pozycję osłabia jednak to, że małe stacje rzadko organizują się w sieci. Proces ten, początkowo hamowany przez Ministerstwo Finansów, dzisiaj, jak twierdzi PIPP, blokują monopolistyczne zakusy Petrochemii Płock.
Na początku lat 90. polskie prywatne stacje paliw miały szansę zorganizowania się w sieci. W pierwszej fazie rozwoju polski rynek paliw rzeczywiście podążał w tym kierunku. Z wielu małych, pojedynczych stacji rodziły się niewielkie sieci. Ale, jak mówi Andrzej Szczęśniak, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych (PIPP), proces ten został zahamowany przez Ministerstwo Finansów. W latach 1994-95 polityka podatkowo-finansowa państwa wstrzymała takie przedsięwzięcia. Nowo powstałe firmy nie wytrzymały wysokich podatków. Wiele z nich upadło.
— Pomimo naszych udanych interwencji, prywatny sektor do dzisiaj nie może stanąć na nogi. Jest bardzo rozdrobniony, co znacznie osłabia jego pozycję na rynku — skarży się Andrzej Szczęśniak.
Zapędy monopolisty
Wszelkie dostępne dane i statystyki wskazują jednak, że właśnie w prywatnym sektorze obserwuje się stały, wysoki wzrost liczby stacji benzynowych. Mówi się, że małe, prywatne stacje wyrastają w Polsce jak grzyby po deszczu. Często jednak właśnie ze względu na brak organizacji przekształcają się w stacje patronackie zachodnich sieci bądź polskich, takich jak Petrochemia Płock (PP) czy Rafineria Gdańska (RG). Na współpracę z tymi pierwszymi raczej nie narzekają, gorzej jest z polskimi partnerami.
— Polityka PP niszczy rynek prywatny. Jeżeli ktoś opanował ponad 65 proc. rynku w dostawie paliw płynnych, to jest praktycznie monopolistą. Petrochemia dyktuje swoje warunki i nie liczy się z nikim — mówi prezes PIPP.
Polska Izba Paliw Płynnych, reprezentująca interesy prywatnego sektora, wytaczała już płockiemu gigantowi kilka procesów, które wygrała.
— Petrochemia odmawiała sprzedaży paliw prywatnym stacjom, narzucała im drakońskie zasady umów patronackich. Przy rezygnacji z kontraktu żądała od nich zrzeczenia się praw do stacji — relacjonuje Andrzej Szczęśniak.
Konflikt pomiędzy Petrochemią i Polską Izbą Paliw Płynnych trwa do dzisiaj. Nadzieją na jego rozstrzygnięcie na drodze negocjacji są, zdaniem prezesa Szczęśniaka — ostatnie zmiany w zarządzie PP. Jak twierdzi, być może nowi ludzie zmienią swoją politykę wobec sektora prywatnego, a to może wpłynie pozytywnie na jego konsolidację.
Lokalnie i elastycznie
Pomimo problemów, z jakimi boryka się prywatny sektor paliwowy, to właśnie w nim obserwuje się najszybszy wzrost liczby stacji benzynowych. Dzieje się tak z dwóch przyczyn. Właściciele małych placówek lepiej orientują się w realiach lokalnych rynków i szybko dostosowują się do potrzeb klientów.
— Jesteśmy firmą małą, a więc bardzo elastyczną. Jeżeli zorientujemy się, że klienci wymagają od nas np. wyższych standardów, potrafimy w bardzo szybkim czasie przebudować stację. Myślę, że decyduje o tym przede wszystkim szybkość przepływu informacji — twierdzi Rafał Albin, szef marketingu firmy Dexpol, najbardziej dynamicznej, prywatnej sieci stacji paliw w Polsce.
Jego zdaniem, molochy takie jak CPN czy Petrochemia reagują na potrzeby klientów dużo wolniej. Decyduje o tym wielkość firm, a co za tym idzie wysoce zbiurokratyzowany proces przepływu informacji.
— Sporo małych, nie zrzeszonych stacji utrzymuje się na rynku dzięki doskonałej lokalizacji. Dobrze sobie radzą, bo znajdują się w bardzo atrakcyjnych punktach tranzytowych — dodaje Rafał Albin.
Jak mówi, z gruntem pod ich budowę zwykle nie mają problemów. Najczęściej bowiem od lat jest on własnością ich rodzin. Zakup gruntu w dobrej lokalizacji stanowi natomiast największy problem dużych inwestorów. Doskonale poznały go zachodnie koncerny.
— Najwięcej problemów sprawiają lokalne władze. Nie dość, że wymagają horrendalnych stawek za grunty, to stawiają warunki, które musimy wypełnić przy budowie stacji. Wymagają np. poszerzenia ulic i wyposażenia skrzyżowania w sygnalizację świetlną. A wszystko oczywiście na nasz koszt — relacjonuje Marian Sewerski, wiceprezes zarządu TEXACO Polska.
Zachodni wiatr
Zużycie paliw w Polsce wzrasta rocznie o blisko 4 proc. Przybywa nowych samochodów, a to powoduje wzrost liczby stacji benzynowych. Na nasz rynek wchodzi coraz więcej zachodnich koncernów paliwowych. Doświadczeni inwestorzy wywierają coraz większy wpływ na jakość i standard usług w tym sektorze.
— Rosnący rynek i duży popyt na paliwo w naszym kraju powoduje, że pojawia się tutaj coraz więcej firm zachodnich. Przed kilkoma laty miały one ułatwione zadanie, ze względu na dość niską jakość i mały zakres usług oferowanych przez polskie stacje. Konkurowanie z nimi było stosunkowo łatwe — twierdzi Marian Sewerski.
Początkowo wejście międzynarodowych koncernów paliwowych spowodowało zamieszanie wśród rodzimych firm. Garażowe stacje prywatne czy odstraszające obiekty CPN funkcjonują do dzisiaj. Ale coraz więcej polskich obiektów dorównuje już standardem zachodniej konkurencji. Najszybyciej dostosowują się ponoć firmy prywatne.
— Nie konkurujemy z CPN czy Petrochemią. Staramy się walczyć o klienta z najlepszymi, czyli firmami z Zachodu. Chcemy im dorównać i myślę, że na razie odnosimy na tym polu sukcesy — chwali się szef marketingu wrocławskiego Dexpolu.
Rodzimi giganci nie pozostają dłużni, nadrabiają rozbudową swoich sieci. Petrochemii w 1998 roku przybyło 186 nowych stacji, Rafinerii Gdańskiej — 108, CPN — tylko 13. Ta ostatnia sporo zainwestowała jednak w modernizację 68 starych obiektów. Jak podkreśla Mariusz Gzyl z CPN, firmie tej obecnie nie zależy na rozbudowie sieci.
— Koncentrujemy się na utrzymaniu obecnej pozycji na rynku i modernizacji przestarzałych stacji, które często musimy budować od podstaw — twierdzi.
Ostatnio głośno mówi się również o powstaniu megakoncernu PP-CPN-RG. Miałaby to być odpowiedź na ekspansję zachodnich inwestorów. Jak twierdzi Andrzej Szczęśniak, w ten sposób może się jednak narodzić największe do tej pory zagrożenie dla rozwoju prywatnego sektora rynku paliw w Polsce.
FUNDAMENTY: Prywatny sektor polskiego rynku paliwowego może stać się ostoją konkurencji z zachodnimi koncernami. Wciąż dążymy do tego, by powstało na nim kilkanaście przedsiębiorstw sieciowych posiadających 50-70 stacji — mówi Andrzej Szczęśniak, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.
fot. Borys Skrzyński
NISKIE KOSZTY: Małe prywatne stacje mają niższe koszty operacyjne. Jeżeli np. zachoruje właściciel, który zazwyczaj ją obsługuje, idzie do domu a do pracy wysyła żonę. My w takich przypadkach musimy przestrzegać prawa pracy i płacimy za godziny nadliczbowe zastępującym chorego pracownikom — tłumaczy Marian Sewerski, wiceprezes zarządu TEXACO Polska. fot. Grzegorz Kawecki