Prywatyzację KGHM należy odłożyć co najmniej o dwa lata — twierdzi Stanisław Siewierski, jego były prezes. Spółka musi ponownie przejść głęboką restrukturyzację, a w przyszłości zainteresować się kupnem Impexmetalu oraz wejść w energetykę.
Stanisław Siewierski, były prezes KGHM, nie ma wątpliwości, że prywatyzację KGHM należy odłożyć co najmniej o dwa lata. Jako główny powód wskazuje niską wycenę spółki.
— Gdy KGHM wchodził na GPW w 1997 r. , cena akcji kształtowała się na poziomie 7 USD, co dawało wycenę rynkową spółki na 1,4 mld USD, i to bez uwzględnienia walorów Polkomtela, który dopiero startował. Obecnie cena akcji kształtuje się na poziomie 3 USD, a wycena rynkowa — 600 mln USD, czyli wynosi tyle, na ile jest wyceniany pakiet operatora. To oznacza, że pozostałe aktywa spółki są warte zero — twierdzi Stanisław Siewierski.
Nie ukrywa, że na ten stan ma wpływ sytuacja na rynku metali i obecna cena miedzi.
— Wzrosły też koszty produkcji. Efekt jest taki, że przewyższają one cenę, jaką można uzyskać za tonę gotowej miedzi. Jeśli taka sytuacja utrzyma się przez najbliższy rok, to Polska Miedź może zakończyć 2002 rok stratą na poziomie 300 mln zł. W tych warunkach jej prywatyzowanie nie leży ani w interesie Skarbu Państwa, ani spółki — uważa Stanisław Siewierski.
Skarb Państwa jest głównym akcjonariuszem KGHM, ma ponad 44 proc. walorów spółki.
Drugim powodem, dla którego należy — zdaniem Stanisława Siewierskiego — wstrzymać prywatyzację KGHM, jest konieczność przyśpieszenia jego restrukturyzacji. Na pierwszy ogień powinny pójść zmiany związane z przebudową struktury organizacyjnej. W tym roku takie próby podejmował obecny zarząd spółki, który forsował połączenie w dwa organizmy należących do spółki kopalni oraz hut. Sprawę storpedowały jednak — przynajmniej na razie — związki zawodowe.
— Taki proces udało nam się zapoczątkować na przełomie 1995 i 1996 r. Wówczas połączyliśmy kopalnie Polkowice i Sieroszowice. Naturalnym ruchem jest konsolidacja pozostałych kopalni. Trzeba też zintegrować Huty Głogów i Legnica. Nie wykluczam połączenia oddziałów Zakładów Wzbogacania Rud, zajmującego się przeróbką rudy na koncentrat, i Zakładu Hydrotechnicznego, który zagospodarowuje odpady poflotacyjne — mówi Stanisław Siewierski.
Takie zmiany można przeforsować w rozmowach ze związkami, a cięcia w zatrudnieniu dotkną przede wszystkim pion administracyjny. Mimo to były prezes przyznaje, że zatrudnienie w spółce odstaje od standardów światowych.
— Nie stać nas na to, by pozostać w obecnych strukturach — uważa były prezes.
Jego zdaniem, drugim kluczowym zagadnieniem jest sprawa zabezpieczenia bazy surowcowej. Poprzedni zarząd KGHM próbował znaleźć alternatywne złoża m.in. w Kongo. Sprawa wywołała wiele kontrowersji: część osób twierdziła, że jest to oderwany od rzeczywistości i ocierający się o aferę projekt, część — że jest to dowód dalekowzroczności dawnego menedżmentu. Stanisław Siewierski dalej podtrzymuje, że pozyskanie zagranicznych złóż jest sprawą kluczową i — co istotniejsze — nie cierpiącą zwłoki.
— Wydobycie z krajowych złóż jest coraz droższe z powodu ich głębokości. Dlatego trzeba z nich korzystać, gdy ceny miedzi są wysokie. W okresach dekoniunktury trzeba sięgać po tańsze złoża zagraniczne. KGHM musi mieć możliwość produkowania za granicą tanich koncentratów, z których mógłby w Polsce wytworzyć rocznie 150 tys. ton miedzi — mówi Stanisław Siewierski.
Jego zdaniem, atrakcyjnymi regionami są: Australia, Ameryka Południowa czy wreszcie Kongo.
— Projekt kongijski trzeba wykorzystać do opanowania przez KGHM technologii hydrometalurgicznej. Dzięki niej koszt tony produkcji miedzi nie przekracza tysiąca dolarów, czyli o 30 proc. taniej niż metodą pirometalurgiczną. 30 proc. światowej produkcji jest już wytwarzana tą metodą — twierdzi.
Jego zdaniem, polityczne zagrożenie dla inwestycji w Kongu jest wyolbrzymiane.
W tym roku dużo mówiło się też o możliwości sprzedaży Polkomtela przez polskich akcjonariuszy. Stanisław Siewierski enigmatycznie tłumaczy, że zgodną decyzję w tej sprawie powinni podjąć wszyscy rodzimi partnerzy.
— Na pewno nie stać PM na zwiększenie zaangażowania w spółce. Tym bardziej że zbliżają się kolejne wydatki związane z UMTS — mówi Stanisław Siewierski.
Jego zdaniem, nie warto teraz sprzedawać Telefonii Lokalnej, drugiego co do wielkości lokalnego operatora telefonii stacjonarnej.
— Nowy prezes musiałby zostać postawiony pod ścianą, by zdecydować się na taki krok — uważa.
Sporo kontrowersji wzbudzała decyzja obecnego zarządu o wejściu koncernu do TV Familijnej.
— Skoro spółka jest w tym biznesie, to trzeba go pokochać. Potrzebny jest inwestor branżowy, bo dotychczasowi akcjonariusze nie udźwigną ciężaru finansowania tego kapitałochłonnego projektu — uważa Stanisław Siewierski.
Były prezes KGHM ma gotową wizję przyszłości spółki. Uważa, że w większym stopniu powinna zająć się przetwórstwem miedzi.
— Część przetwórstwa miedzi jest zlokalizowana w Impexmetalu. KGHM powinien rozważyć kupno ponad 30 proc. akcji tej firmy należących do SP — mówi Stanisław Siewierski.
MSP rozważa też możliwość włączenie spółki do jednej z powstających grup energetycznych. Na Dolnym Śląsku znajdują się udokumentowane złoża węgla brunatnego, występującego w rejonie Legnicy i Prochowic.
— W tej dekadzie podstawową działalnością spółki będzie produkcja miedzi i innych metali. W perspektywie drugiego dziesięciolecia Polska Miedź może stać się znaczącym producentem energii elektrycznej. Spółka przygotowuje się do takiego projektu od 1995 r. — dodaje.