Przedsiębiorcy z frankiem mają pod górkę

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2022-09-15 20:00

Linia orzecznicza w przypadku przedsiębiorców z kredytem walutowym nie jest jeszcze dobrze ukształtowana, a wystarczy wynajem, aby sąd nie uznał kredytobiorcy za konsumenta.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jak różni się sytuacja frankowiczów przedsiębiorców i konsumentów,
  • jakie szanse mają przedsiębiorcy z kredytem walutowym w sądzie,
  • jacy kredytobiorcy mogą zostać uznani za przedsiębiorców.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pójście do sądu jako przedsiębiorca z kredytem frankowym to wciąż podwyższone ryzyko. Nie można bowiem skorzystać z ochrony prawa unijnego, które dotyczy tylko konsumentów.

– W przypadku przedsiębiorców można iść tylko w naruszenie podstawowych zasad prawa cywilnego, czyli naruszenie stosunku prawnego, zasad współżycia społecznego czy zasady nominalizmu – mówi Dorota Pilarczyk, radca prawny z kancelarii Lexnord.

To ogranicza sąd także pod względem tego, co może orzec.

– Przedsiębiorcy mogą się jedynie domagać unieważnienia umowy, natomiast konsumenci mogą się jeszcze domagać tzw. odfrankowienia, czyli usunięcia samej klauzuli abuzywnej przy pozostawieniu umowy w mocy – dodaje Karolina Pilawska, adwokat z kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci.

Sądy różnie orzekają:
Sądy różnie orzekają:
W przypadku konsumentów linia orzecznicza z wyjątkiem kilku kwestii jest ustalona i wygrywają oni 95 proc. spraw. Przedsiębiorcy-frankowicze mają trudniej.

Pojawił się już jednak w kwietniu wyrok Sądu Najwyższego, który nieco ułatwia przedsiębiorcom sprawę.

– Sąd Najwyższy potwierdził, że taka umowa, która dowolnie pozwala ustalać wysokość świadczenia na podstawie kursu z tabeli banku, jest niedopuszczalna. SN przypomniał, że każda umowa, nie tylko konsumencka, która ma nieokreślone świadczenia, jest nieskuteczna. One muszą być opisane - chociażby przez jakiś algorytm - a nie zależeć od czyjejś decyzji – mówi Mariusz Korpalski, radca prawny z kancelarii Law24.

– Sąd Najwyższy w sentencji uchwały z kwietnia stwierdził, że klauzule indeksacyjne są bezwzględnie nieważne, bo są sprzeczne z naturą stosunku zobowiązaniowego. W takim przypadku dotyczy to zarówno przedsiębiorców, jak i konsumentów. Tylko w uzasadnieniu wyroku niewiele się na ten temat znalazło. Ale znam sprawy, w których sędziowie gospodarczy uwzględniali ten wyrok i na tę uchwałę jednoznacznie się powoływali – mówi Karolina Pilawska.

Przedawnienie i wysokie opłaty

Dodatkowym problemem są wysokie opłaty, jakie przedsiębiorcy muszą uiścić przy wnoszeniu pozwu.

– Przedsiębiorcy muszą płacić 5 proc. kwoty sporu, więc to są bardzo wysokie opłaty sięgające kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy złotych. Tymczasem frankowicze konsumenci są w o tyle dobrej sytuacji, że od kilku lat płacą 1 tys. zł – mówi Karolina Pilawska.

To sprawia, że trzeba rozsądnie podejść do kwoty roszczenia. Pozywanie o zwrot wszystkich rat i korzystanie z zasady dwóch kondykcji może się okazać bardzo kosztowne. Zwłaszcza, że sąd część roszczeń może uznać za przedawnione.

– Przedawnienie dla przedsiębiorców wynosi 3 lata. Jeżeli liczyć je od pierwszej wpłaconej raty, to większa część tych rat jest już przedawniona. Sądy mogą też liczyć przedawnienie od momentu, w którym przedsiębiorca dowiedział się o wadach umowy – tak jest dla konsumenta, co potwierdził TSUE 8 września. Część sędziów przyjęła taką politykę, że wszyscy powinni się dowiedzieć wraz z wyrokiem TSUE ws. Dziubaków – mówi Karolina Pilawska.

Bank też jest przedsiębiorcą i w jego przypadku orzecznictwo mówi, że termin przedawnienia należy liczyć od momentu, w którym konsument decyduje się na unieważnienie umowy albo od wyroku ustanawiającego nieważność umowy. Jeżeli jednak liczyć tylko 3 lata wstecz, to przedsiębiorcy walczą praktycznie tylko o unieważnienie umowy na przyszłość, żeby już nie spłacać tego kredytu.

– Sądy powinny wyciągnąć pomocną dłoń także dla frankowiczów przedsiębiorców – uważa Karolina Pilawska.

Konsument czy przedsiębiorca

Skoro przedsiębiorcy jest trudniej, to banki starają się wykorzystać każdą okazję, aby status konsumenta podważyć.

– Zdarza się, że ktoś zarejestrował działalność gospodarczą i bank podnosi argument, że to przedsiębiorca. Sąd wtedy pyta, czy faktycznie prowadził tę działalność, a często przecież ludzie rozliczają się z pracodawcą na zasadach B2B. Sądy pytają też, czy kredyt i media były rozliczane w ramach działalności gospodarczej. Jeśli tak, to wchodzi temat kredytu mieszanego – sąd bada, co było przeważającym celem. Sędziowie jednak argumentacji banków robienia na siłę z ludzi przedsiębiorców nie kupują – mówi Karolina Pilawska.

Zdarza się, że do wydziałów gospodarczych trafiają sprawy mieszkań kupionych na wynajem, choć kredytobiorcy nie mieli działalności gospodarczej, ale korzystali z private bankingu.

– Moim zdaniem jest to sprzeczne ze stanowiskiem Trybunału Sprawiedliwości, który mówi, że cele konsumenckie nie wykluczają inwestowania w nieruchomości, podobnie jak zakładania lokat czy zarabiania na oszczędnościach na inne sposoby. Natomiast banki udzielają kredytów gospodarczych i wymagają wtedy dowodu, że kredytobiorca prowadzi działalność, i według TSUE nie mogą po 15 latach twierdzić, że udzieliły kredytu gospodarczego, skoro wymagają dla takich kredytów sterty dokumentów potwierdzających prowadzenie firmy – mówi Mariusz Korpalski.

Jeżeli już się działalność gospodarczą prowadziło, to kluczowe jest, kiedy to miało miejsce.

– Cel umowy kredytu bada się na moment zawarcia umowy. Założenie działalności później nie ma znaczenia. Tak samo jest z ewentualnym wynajmem - banki próbują przedstawiać, że jest to działalność gospodarcza, która przynosi dochód. Ale to nie jest stricte działalność gospodarcza, a po drugie te umowy zawierane są później – rok, dwa po zakupie – mówi Dorota Pilarczyk.

Linia orzecznicza się wykuwa

Zdaniem prawników potrzeba jeszcze roku lub dwóch i być może kilku wyroków Sądu Najwyższego, aby linia orzecznicza w sprawach przedsiębiorców stała się jednolita.

– Dosyć późno zaczęłam przygotowywać pozwy w imieniu kredytobiorców przedsiębiorców, bo długo zniechęcałam klientów do pójścia do sądu. Przemawiały za tym duże ryzyko i wysoka opłata sądowa. Jednak sytuacja zmienia się dynamicznie na korzyść frankowiczów przedsiębiorców i uważam, że otworzyła się dla nich ścieżka dochodzenia praw w sądzie. Orzecznictwo jest na razie różnorodne, spraw jest mało, ja oceniam szanse pół na pół – mówi Karolina Pilawska.

– Na pewno jest lepiej niż dwa lata temu, ale nadal dużo zależy od sędziego – ocenia Dorota Pilarczyk.

A tego typu spraw jest niemało, choć brakuje oficjalnych statystyk.

– Myślę, że ok. 5-10 proc. spraw frankowych dotyczy takich, w których są wątki inwestycyjne i przedsiębiorcze – mówi Mariusz Korpalski.

Według danych BIK na koniec sierpnia 2022 r. 42,7 tys. kredytów hipotecznych zostało zaciągniętych przez osoby fizyczne, które jednocześnie miały jakikolwiek inny kredyt dla mikroprzedsiębiorcy.