Jeśli obecny Sejm nie uchwali ustawy, to brak przepisów będzie dławił inwestycje przez kolejne dwa lata.
Nowa ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym pewnie nie zostanie uchwalona podczas obecnej kadencji, w takiej sytuacji jedna z większych przeszkód na drodze inwestorów nie zniknie przez kolejne dwa lata. Paradoksalnie — projekt blokują władze lokalne.
— Ustawa wymaga opinii samorządów, a jej nie wydały — wyjaśnia Wiesław Szczepański, wiceszef SLD.
Być może jednak uda się znaleźć wyjście tymczasowe.
— Wobec braku szans na uchwalenie ustawy do 28 lipca rząd szykuje jej krótką nowelizację — mówi Wiesław Szczepański.
Brak ostatecznych regulacji uderza w inwestorów zarówno krajowych, jak i zagranicznych.
— Kwestia zagospodarowania przestrzennego to jedno z pierwszych pytań inwestorów. Dziś nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć precyzyjnie ani jak długo będą trwały procedury, ani jak się zakończą. To bardzo pogarsza naszą pozycję konkurencyjną. Samorządy bardzo często twierdzą, że nie będzie problemów z planem zagospodarowania, jednak inwestorzy nie wierzą w ich deklaracje. Wielu z nich jest zainteresowanych działkami o powierzchni 50-150 ha, a my takich nieruchomości o uporządkowanym stanie prawnym mamy w Polsce zaledwie kilkanaście — mówi Andrzej Zdebski, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
Problem dotyczy też rodzimych inwestorów.
— Bez ustawy nie mogą ruszyć tysiące inwestycji. Nie ma już czasu na debaty. Jak pacjent jest chory, to trzeba go operować, a nie z nim dyskutować — twierdzi Jarosław Szanajca, prezes Dom Development