Każde miasto ma swój sposób na uregulowanie umieszczania reklam. Bardzo restrykcyjnie podchodzi do tego np. Łódź. Miasto podzielono na cztery części. Obszar 0 to teren Parku Kulturowego ul. Piotrkowskiej. Obszar 1 obejmuje zabytkowe części miasta. W sumie te dwie części obejmują prawie całe śródmieście i niektóre kwartały przylegających dzielnic. Obszar 2 to osiedla domów jednorodzinnych, bloków i tereny usługowo-przemysłowe, a obszar 3 to tereny zielone.

Strefy pod ochroną
Plany samorządu zakładają możliwość sytuowania billboardów tylko w obszarze 2. W obszarze 0 reklamy będą się mogły pojawić tylko na siatkach na rusztowaniach i zajmować nie więcej niż 25 proc. powierzchni. Z całego miasta mają zniknąć murale reklamowe, banery, reklamy LED i LCD, a nawet lawety reklamowe.
— Uchwała jest przygotowywana i może się jeszcze nieco zmienić. Dla poprawy estetyki miasta konieczne są czasem surowe regulacje. Często budynki o unikatowej architekturze są prawie całkowicie zasłonięte przez reklamy. Jedna z kamienic w Łodzi była pokryta reklamą wielkoformatową z trzech stron. Mieszkańcy mogą już poczuć przedsmak tego, jak miasto może wyglądać, bo właśnie mija okres przejściowy dostosowania się do ustaleń dla Parku Kulturowego ul. Piotrkowskiej i rozmontowuje się tam wielkoformatowe reklamy — opowiada Aleksandra Hac z biura rzecznika prasowego prezydenta Łodzi.
Remont za reklamy
Joanna Szlemińska, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Reklamy Wielkoformatowej (OIGRW), uważa, że przy tworzeniu uchwał krajobrazowych można wypracować konsensus, który zadowoli mieszkańców, władze miast i przedsiębiorców. — Miasto może ograniczyć reklamę wielkoformatową i stworzyć zasady, które pozwolą zadbać o jego wygląd. Chodzi na przykład o określenie odległości między nośnikami, czas ekspozycji reklamy, ograniczenie jej wielkości, wymagania
dotyczące jej wyglądu. Można określić, jaka część siatki na budynku może zawierać przekaz reklamowy — wskazuje Joanna Szlemińska. Dobrym przykładem są, jej zdaniem, konsultacje społeczne dotyczące uchwały krajobrazowej w Krakowie. — Początkowo planowano całkowicie usunąć reklamy wielkoformatowe z centrum miasta, ale po konsultacjach z nami udało się dojść do porozumienia, aby po prostu ograniczyć ekspozycje w tym rejonie miasta. Niestety, nie we wszystkich miastach nasze propozycje są brane pod uwagę — mówi Joanna Szlemińska. Podkreśla, że to często dzięki pieniądzom za reklamy miasta stać na renowację zabytkowych budynków. W Krakowie opłaty z reklam na rusztowaniach pozwoliły sfinansować remont ośmiu kamienic przy Rynku Głównym. Do miejskiej kasy trafiało około 74 tys. zł, a do właścicieli nieruchomości 170 tys. zł miesięcznie. Wpływy z reklam na 27 gdańskich kamienicach (jedna ekspozycja obejmowała 2-4 kamienice) w latach 2006-13 OIGRW szacuje na 2,5 mln zł. W Warszawie kamienica przy skrzyżowaniu al. Solidarności i al. Jana Pawła II w trzy lata „zebrała” z reklam 3 mln zł na remont elewacji.
Społeczny interes
Wojciech Wagner, naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej przy Biurze Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, przygotowuje projekt uchwały, która m.in. określi zasady umieszczania reklam. Jak mówi, przykłady z Zachodu pokazują, że można dojść do kompromisu i mimo daleko idących ograniczeń branża reklamowa ma się tam całkiem dobrze.
— Dzisiaj nikt tak naprawdę nie wie, ile dużych nośników jest w polskich miastach, bo większość wisi nielegalnie. Projekt uchwały chcemy mieć gotowy we wrześniu 2016 r. i rozpocząć konsultacje społeczne. Część branży reklamowej będzie broniła statusu quo, ale nie może on stać ponad interesem publicznym, którym jest jakość przestrzeni miejskiej. Będziemy mogli pójść przedsiębiorcom na ustępstwa tam, gdzie to będzie możliwe, np. w ciągu ulic wylotowych, ale na określonych zasadach, chociażby odpowiedniej odległości miedzy nośnikami i ujednolicenia ich formatu — opowiada Wojciech Wagner. Nie wyklucza możliwości umieszczania siatek reklamowych na remontowanych budynkach, ale…
— Remont to bardzo szerokie pojęcie i może dotyczyć na przykład piwnicy, a reklama mogłaby nigdy nie zniknąć z budynku. Dlatego chcemy wprowadzić możliwość umieszczenia jej na kilka miesięcy przy okazji remontu, ale tylko raz na kilka lat — informuje Wojciech Wagner. Joanna Szlemińska uważa, że ustawa krajobrazowa wpłynie na branżę reklamy zewnętrznej i wielkoformatowej.
— Możliwe, że zmiany zobaczymy już w ciągu roku, dwóch. W niektórych miastach duże reklamy całkiem znikną z centrów, co przełoży się na sytuację zwłaszcza mniejszych firm z branży reklamowej, które zainwestowały w profesjonalny sprzęt. Prawdopodobnie zmniejszy się także zatrudnienie w branży, bo spadnie liczba nośników. Ale są też pozytywy. Wprawdzie wzrośnie cena nośników, ale także ich jakość, na co coraz częściej zwracają uwagę klienci. Teraz są miejsca, gdzie wiele nośników stoi bardzo blisko siebie, co zmniejsza efektywność przekazu reklamowego — zaznacza Joanna Szlemińska.