W lutym 2021 r. upływa termin umowy z Kapschem i innymi firmami pracującymi przy obsłudze systemu viaToll, służącego głównie do poboru e-myta od ciężarówek. Działa on w technologii radiowej dostarczonej przez Kapscha w 2011 r. Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) przygotowuje nowy system poboru opłaty elektronicznej (SPOE) bazujący na lokalizacji satelitarnej. Ma ruszyć do 31 lipca 2021 r. Dla przewoźników oznacza to konieczność wymiany urządzeń rejestrujących przejazdy na przystosowane do komunikacji z satelitą.

Zaleta, czyli... wada
„Na potrzeby poboru opłaty elektronicznej (…) stosowane będą urządzenia mobilne, zewnętrzne systemy lokalizacyjne (np. zainstalowane już w pojazdach) oraz urządzenia pokładowe (OBU), wykorzystujące technologie pozycjonowania satelitarnego i transmisji danych. Bezpłatna aplikacja mobilna przeznaczona do instalacji na urządzeniach mobilnych kierowców, np. smartfonach, udostępniona zostanie przez szefa KAS” — zapewnia MF, podkreślając, że nowy system będzie przyjazny dla użytkownika.
Zdaniem resortu możliwość wykorzystania z urządzeń mobilnych satelitarnych zamiast obecnie używanych radiowych OBU, to ogromna zaleta nowego systemu. Andrzej Szymański, dyrektor zarządzający firmy transportowej Dartom, nie podziela entuzjazmu urzędników. Z perspektywy przewoźnika ta wygoda może oznaczać dodatkowe koszty, bo większość kierowców nie ma służbowych smartfonów.
— Kupujemy kierowcom trwałe telefony, z mocną obudową, które nie rozpadną się na przykład po upadku na podłogę. Żaden z naszych kierowców nie ma jednak służbowego smartfona. Mogą je mieć głównie kierowcy prowadzący indywidualną działalność gospodarczą, ale zatrudnieni w firmach przewozowych przeważnie ich nie mają — mówi Andrzej Szymański. Jan Buczek, prezes Zrzeszenia
Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD), szacuje, że tylko w transporcie międzynarodowym pracuje około 300 tys. kierowców.
— Gdybyśmy w krótkim terminie mieli wyposażyć wszystkich w urządzenia mobilne, na przykład smartfony, ich ceny gwałtownie wzrosną, więc koszty dla przewoźników będą ogromne. Przedsiębiorcy nie są w stanie ich ponieść, bo koszty, których nie mogą przenieść na klientów, już i tak dynamicznie rosną. Konkurenci z Litwy, wspierani przez tamtejszy rząd — oraz z Bułgarii i Rumunii — coraz agresywniej rozwijają działalność na europejskim rynku, a firmy transportowe z Polski tracą udziały — podkreśla Jan Buczek.
Podkreśla, że przewoźnicy nie godzą się na korzystanie z mobilnych urządzeń satelitarnych także dlatego, że nie mogą być ich pewni.
— Niedawno byłem na urlopie w miejscu, w którym mój smartfon nie łączył się z siecią. Kto poniesie odpowiedzialność za nienaliczenie opłaty z powodu braku zasięgu — pyta Jan Buczek.
KAS proponuje alternatywne rozwiązania. Będzie można kupić albo wydzierżawić nowe OBU, przystosowane do łączności satelitarnej, lub zainstalować darmową aplikację KAS w systemie lokalizacyjnym znajdującym się w samochodzie, co — zdaniem Andrzeja Szymańskiego — prawdopodobnie będzie wymagało ingerencji producenta urządzenia lub serwisu.
Dlatego przedstawiciel Dartomu uważa, że przyda się system zachęt, ulg w płatnościach itp., by przedsiębiorcy transportowi chętniej przechodzili ze starego systemu na nowy. Szef ZMPD proponuje natomiast, by podmiot skarbu państwa, który będzie zarządzać systemem, kupił urządzenia naliczające opłaty i udostępniał je przewoźnikom z gwarancją niezawodności.
— Warto także, by KAS i Ministerstwo Finansów włączyły partnerów społecznych do konsultacji przed opracowaniem nowego systemu, by nie powtórzyły się błędy i problemy, które wystąpiły na starcie obecnie działającego — mówi Jan Buczek. Podaje przykład.
— ZMPD jest dystrybutorem obecnie używanych OBU. W razie awarii urządzenia odbieramy je od kierowcy, przekazujemy mu nowe, a stare wysyłamy do serwisu. Początkowo jednak jadący płatnym odcinkiem przewoźnik, któremu zepsuło się urządzenie, musiał zapłacić 8 tys. zł kary, a potem długo czekać na wyjaśnienie sprawy — tłumaczy Jan Buczek.
Czas nie goni
Jest szansa, że z wymianą urządzeń radiowych na satelitarne firmy nie będą musiały się spieszyć. Resort finansów przyznaje, że „przepisy dopuszczają równoległe funkcjonowanie starego i nowego systemu”, co oznacza, że można wprowadzić okres przejściowy. Zmiana systemu dopiero za rok wymusza natomiast aneksowanie umów z firmami obsługującymi dotychczasowy, z których część wygasa w lutym przyszłego roku.
„Sposób wdrożenia, jak i terminy obowiązywania umów z podwykonawcami są zagadnieniami, które KAS bierze pod uwagę, prowadząc projekt budowy nowego systemu” — zapewniło „PB” biuro prasowe Ministerstwa Finansów.