Spowodowane przez konfrontację na Krymie tąpnięcie rynkowe sprawiło, że kurs rubla pogłębił tegoroczny spadek do 9 proc., notując najniższy poziom w historii, giełdowy indeks Micex zanurkował o 13 proc., a bank centralny zmuszony był do największej podwyżki stóp procentowych od kryzysu z 1998 r. To nie pozostanie bez wpływu na rosyjską gospodarkę, a jednymi z największych przegranych okazać się mogą rosyjscy oligarchowie.
- Rosja będzie wielkim przegranym kryzysu na Ukrainie. To mocno uderzy w zaufanie do gospodarki zarówno wewnątrz kraju, jak i w postrzeganie jej przez inwestorów zagranicznych. Skutkiem będzie zmniejszenie inwestycji, zwiększone odpływy kapitału, straty dla rosyjskich banków obecnych na Ukrainie, słabszy rubel oraz spowolnienie wzrostu gospodarczego – wymieniał w rozmowie z Bloombergiem Timothy Ash, główny ekonomista na rynki wschodzące Standard Banku.
Jak oblicza agencja, straty oligarchów idą w miliardy dolarów. Sami Giennadij Tymczenko oraz Leonid Mikhelson, właściciele potentata gazowego Novatek, stracili 3,2 mld, po tym jak kurs spółki na moskiewskiej giełdzie załamał się o 18 proc. Zagrożone są pożyczki na kwotę 8 mld USD, o które za granicą ubiegają się największe rosyjskie przedsiębiorstwa. Zdaniem agencji ucieczka kapitału przypomina to, co działo się po rosyjskiej inwazji na Gruzję i następującym po nim upadku banku Lehman Brothers. Jak oblicza Bloomberg, tamta wojna przyczyniła się do wymazania z majątku 25 najbogatszych Rosjan kwoty 230 mld USD w ciągu zaledwie pięciu miesięcy.
„Putin przejmuje się gospodarką, ale bardziej przejmuje się wielkością Rosji i jej regionalnymi wpływami. On ma w głowie pomysł wielkiej Rosji i nie może pogodzić się z tym, ze jej znaczenie w geopolityce zmniejszyło się. Nie podoba mu się pomysł, żeby Ukraina wydostała się z rosyjskiej strefy wpływów i znalazła się pewnego dnia w Unii Europejskiej, nie mówiąc o NATO” – komentuje Bloomberg.
