Według informacji "The Economist" psy w USA pozostawiają średnio dwukrotnie więcej odchodów niż ludzcy mieszkańcy kraju, z czego 60 proc. trafia na wysypisko śmieci emitując metan, reszta pozostaje na trawnikach w postaci niespodzianek dla pieszych.

Najgorzej jest w miastach. Policzono, że psy w Nowym Jorku produkują aż 100 ton odchodów rocznie. A ponieważ w większości nowojorczycy grzecznie sprzątają po swoich pupilach koszt usunięcia tych odchodów z pojemników na śmieci wynosi aż 100 USD za tonę.
- Nadarza się rzadka okazja, aby jakoś ten problem zagospodarować - mówi Economistowi Ron Gonen, były miejski urzędnik odpowiedzialny za recykling, dziś prowadzący własną firmę. Właśnie rozpoczął projekt "Sparky Power", w którym psie kupy będą przerabiane na biopaliwo.
Właściciele psów mają wkładać zebrane odchody do specjalnych zainstalowanych w miejskich parkach maszyn, które z kolei skonwertują nieapetyczny wkład w gaz zasilający miejskie latarnie lub parkowe urządzenia.
Program pilotażowy przewiduje uruchomienie takich maszyn w 3 parkach, co będzie kosztowało 100 tys. USD. Ofertę jego przeprowadzenia w Nowym Jorku Ron Gonen złożył władzom miasta, ale jeszcze nie doczekał się odpowiedzi.
Może je zniechęcić doświadczenie miasta Gilbert w Arizonie. W 2012 r. studenci stanowego Uniwersytetu zainstalowali tam podobną spalarnię w jednym z parków, ale nie miała okazji wyprodukować zbyt wiele biopaliwa. Wkrótce po uruchomieniu zamknięto ją z powodu... lenistwa właścicieli psów. Nie chciało im się zbierać odchodów i umieszczać ich w maszynie.
- Idea zamiany psich kup w biopaliwo jest świetna. Najpierw jednak trzeba te kupy podnieść - podsumowuje Tom Boyd z firmy Poo Prints, pomagającej zarządcom nieruchomości identyfikować leniwych właścicieli czworonogów po DNA ich psa (pisaliśmy o niej >>tutaj).
Na terenie działania jego firmy leniwych mieszkańców jest tyle, że kary od nich egzekwowane pozwalają spółce zdobywać nowych klientów co dwie godziny.