Rafineria Gdańska: znaki zapytania

Paweł Janas
opublikowano: 2001-06-12 00:00

Rafineria Gdańska: znaki zapytania

Nafta Polska wybierając Rotch Energy i jego partnerów do wyłącznych negocjacji w sprawie zakupu większościowego pakietu akcji Rafinerii Gdańskiej zrobiła duży krok w stronę ostatecznego zakończenia trwającego kilka lat procesu prywatyzacji. Nie oznacza to jednak, że Rotch stanie się już na pewno właścicielem gdańskiej spółki, a budżet uzyska długo oczekiwany zastrzyk finansowy.

Po pierwsze Nafta Polska udzieliła wyłączności na negocjacje tylko na cztery tygodnie, pozostawiając sobie furtkę na wypadek gdyby nie uzgodniono szczegółów oferty. Może się również okazać, że Rotch Energy po dokładnym zapoznaniu się z wynikami ekonomicznymi spółki obniży cenę oferowaną za pakiet akcji Rafinerii Gdańskiej. To zaś mogłoby być nie do przyjęcia dla Skarbu Państwa.

Teoretycznie Nafta Polska ma wówczas w odwodzie drugiego oferenta — węgierski koncern paliwowy MOL. Jednak w związku ze stratami, jakie zanotowała niedawno ta firma, jest bardzo mało prawdopodobne, że będzie ona teraz nagle w stanie zapłacić za Gdańsk satysfakcjonującą kwotę. Szczególnie, że oferta Węgrów nie rzuciła na kolana Nafty Polskiej w dotychczasowych negocjacjach.

Możliwe jest jeszcze jedno rozwiązanie, które od dłuższego czasu wywołuje sporo emocji nie tylko o charakterze stricte ekonomicznym. Mowa oczywiście o unieważnieniu przetargu i powrocie do koncepcji prywatyzacji przez PKN Orlen. Coraz więcej analityków sugeruje bowiem, że połączenie Gdańska z Płockiem byłoby bardzo korzystne dla polskiego sektora naftowego i Skarbu Państwa. Równie wielu jest jednak przeciwnych takiemu rozwiązaniu.