


Nie słabną też obawy o to, jak rząd będzie finansował przez cały 2017 r. program 500+ i gdzie znajdzie 23 mld zł, skoro nie będzie już ekstra wpływów ze sprzedaży częstotliwości LTE.
Tym razem nie było zaskoczenia. Agencja S&P Global Ratings (wcześniej Standard&Poor's), która w styczniu obcięła nasz rating do „BBB+” i nadała mu perspektywę negatywną, utrzymała status quo. To jedyna dobra wiadomość, jaka płynie z najnowszej oceny. Wciąż istnieje bowiem spore prawdopodobieństwo (jeden do trzech), że w ciągu 18 miesięcy nasz rating spadnie o kolejny stopień.
Według S&P, w ciągu ostatniego półrocza nie było zbyt wielu dobrych informacji z naszego kraju, a wszystkie ryzyka, które punktowali na początku roku, nadal mogą się zmaterializować. W styczniu wszystkich mocno zaskoczyło, jak wielką wagę przy ocenie ratingu analitycy S&P przywiązują do polityki. Wówczas punktowali rządzących przede wszystkim za spór wokół Trybunału Konstytucyjnego (TK).
Awantura polityczna kolejny raz znalazła się w centrum uwagi agencji, która martwi się o paraliż TK i to, że próby wyjścia z impasu przez zmiany legislacyjne, jakie forsowali politycy Prawa i Sprawiedliwości (PiS), zostały uznane przez Trybunał za niekonstytucyjne. „Ten konflikt, podobnie jak pytania na temat przyszłej ścieżki makroekonomicznej oraz fiskalnej, mogą pogarszać sentyment inwestorów, szczególnie zagranicznych, oraz obniżać wzrost w średnim terminie” — czytamy w raporcie agencji. Dla ekonomistów, mocno niezrozumiała jest podnoszona przez S&P kwestia niezależności banku centralnego.
Analitycy znów niepokoją się o to, czy polityka pieniężna nie będzie tak kreowana,żeby wspierać politykę gospodarczą rządu. Adam Glapiński, nowy prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP), zapewnia, że będzie bronił niezależności banku i zwraca uwagę, że nikt na nią nie nastaje. Ucichły też przedwyborcze głosy polityków PiS, że trzeba pomyśleć o nowym modelu funkcjonowania banku centralnego albo prowadzić niestandardową politykę monetarną, żeby wspierać wzrost PKB.
W wywiadzie dla „PB” nowy szef NBP zdecydowanie odżegnywał się od takich pomysłów. Dla S&P testem niezależności bankierów centralnych nad Wisłą będzie jednak to, jak NBP zostanie włączony w proces rozwiązywania kwestii kredytów walutowych. Analitycy S&P nie zmienili też opinii, że rząd nie da rady utrzymać w ryzach finansów publicznych, jeśli zdecyduje się zaserwować całe przedwyborcze menu. Wśród kosztownych planów wymienili m.in. obniżenie wieku emerytalnego oraz podniesienie kwoty wolnej w PIT.
Pierwszy projekt zyska za chwilę pozytywną opinię rządu, a losy drugiego wciąż są niejasne, bo gabinet Beaty Szydło przymierza się do wprowadzenia jednolitego podatku, który połączyłby w sobie PIT ze składkami na ZUS i NFZ. W ten sposób problem waloryzacji kwoty wolnej miałby zniknąć. Nie słabną też obawy o to, jak rząd będzie finansował przez cały 2017 r. program 500+ i gdzie znajdzie 23 mld zł, skoro nie będzie już ekstra wpływów ze sprzedaży częstotliwości LTE.
Dochodom kasy państwa nie pomoże tak mocno, jak oczekują rządzący, wzrost gospodarczy. Tutaj S&P podchodzi z większym pesymizmem do perspektyw rozwoju w najbliższych latach i radzi szykować się na spowolnienie. Agencja pochyliła się też nad tematem, który od kilku dni nie schodzi z ust całego świata, czyli brexitem. Ma dla nas uspokajające wieści. Zdaniem ekspertów S&P, spośród krajów Europy Środkowo-Wschodnią najmocniej ucierpią Łotwa, Litwa i Węgry. My na razie nie mamy się specjalnie czym martwić.
OKIEM ANALITYKA
Powtórka opinii
MACIEJ RELUGA
główny ekonomista BZ WBK
W raporcie S&P o Polsce nie znajdujemy zbyt wielu nowych informacji i ocen, to raczej powtórzenie opinii ze stycznia. Wówczas jednoczesna obniżka ratingu i perspektywy była dość agresywnym ruchem, wiec trudno teraz oczekiwać dodatkowego pogorszenia oceny. Interesującym wątkiem jest utrzymywanie obaw o niezależność banku centralnego, przy czym niewiele można znaleźć konkretnych ku temu powodów. Ciekawiej na tym tle wyglądał drugi raport opublikowany w piątek przez S&P o wpływie brexitu na kraje naszego regionu z wnioskiem o ograniczonym efekcie w krótkim okresie.