Raz, dwa, trzy: Stefan Niesiołowski. Cała fauna, czyli język polityczny

RKer
opublikowano: 2007-06-29 00:00

Puls Biznesu: Były prezydent Wałęsa nazywa obecnego s…synem…

Stefan Niesiołowski: Prezydent Kaczyński w wywiadzie, do którego odniósł się Lech Wałęsa, obraził go. Ale reakcja Wałęsy była przesadna i nie na miejscu. Mimo wszystko Lech Kaczyński jest głową państwa i należy mu się szacunek. Trudno.

Znaczy jak Niesiołowski użyje mrocznego porównania to dobrze. A jak prezydent Wałęsa strzeli epitetem — to źle?

Nie rozpędzajmy się tak z moim niewyparzonym językiem. Nie posuwam się do skrótów przekleństw. Ostatnio wygrałem cztery procesy z czytelnikami „Gazety Polskiej”: zarzucili mi, że za ostro ich — a w rzeczywistości dziennikarzy tej gazety — nazwałem przy okazji sprawy abp Wielgusa. Powiedziałem o autorach, że gdybym ich określił bydłem, to obraziłbym krowy.

Bo pan zna się na zwierzętach, szczególnie na owadach, nieprawdaż?

Ostatnio interesuję się zwłaszcza owadami politycznymi. Zdiagnozowałem: m.in. Beger to modliszka, Gosiewski — truteń, Aleksander Szczygło — sęp płowy, a Sandra Lewandowska z Samoobrony — to rusałka pawik.