Regionalni nadawcy domagają się zmiany przepisów

Wojciech Pysiewicz
opublikowano: 1999-06-16 00:00

Regionalni nadawcy domagają się zmiany przepisów

ODDAĆ CAŁY ZYSK: Opłaty, które stacje muszą ponosić za odtwarzanie muzyki, przekraczają 10 proc. przychodów, co w większości przypadków przekracza ich zysk — uważa Ireneusz Iwański, szef Konwentu Lokalnych Komercyjnych Nadawców Radiowych. fot. GK

Konwent Lokalnych Komercyjnych Nadawców Radiowych postuluje wprowadzenie zmian do funkcjonującej od 1994 r. ustawy. Radiowcy proponują, aby łączna wysokość odprowadzanych tantiem za użytkowanie muzyki wahała się w granicach od 1,4 do 2 proc. ich przychodów, a poszczególne grupy, uprawnione do ich otrzymywania (artyści, autorzy i producenci) były reprezentowane przez jedno dla każdej z nich stowarzyszenie. Przedstawiciele stowarzyszeń sprzeciwiają się tak znacznemu zmniejszeniu stawek.

W imieniu trzech uprawnionych do pobierania tantiem grup występuje kilka stowarzyszeń, a łączna wartość żądań przekracza 10 proc. przychodów brutto stacji radiowych.

Radiowcy zamierzają w tym tygodniu wysłać swoje propozycje poszczególnym stowarzyszeniom. Ustawa funkcjonuje przez pięc lat, ale przez ten czas nie wypracowano jeszcze sprawnych mechanizmów przepływu tantiem. Radiowcy są w konflikcie ze stowarzyszeniami, które są z kolei skłócone między sobą.

Będą protestować

Jeżeli stowarzyszenia do końca czerwca nie będą chciały negocjować wysokość stawek, wówczas polska muzyka może na tydzień zniknąć z eteru.

— Jest nam przykro, że nadawcy uciekają się do takiego protestu. Rozgłośnie nadają przede wszystkim dla słuchaczy i dlatego protest może się obrócić przeciwko nim — uważa Urszula Kezik ze Stowarzyszenia Polskich Artystów Wykonawców Polskiej Muzyki Rozrywkowej SAWP.

— Stowarzyszenie autorów ZAIKS życzy sobie, aby stacje płaciły mu procentowo naliczaną stawkę nie od zysków, ale od całkowitych przychodów. Tymczasem ustawa mówi o opłatach za korzyści płynące z wykorzystania utworów. ZAIKS ma pozycję monopolisty i narzuca rozgłośniom niekorzystne umowy. W myśl ustawy stacje muszą płacić, więc ZAIKS szantażuje cofnięciem licencji — mówi Ireneusz Iwański, szef Konwentu Lokalnych Komercyjnych Nadawców Radiowych.

Konwent proponuje wyznaczenie minimum ustawowego, które stacje miałyby płacić. Byłoby to 1,4 do 2 proc. przychodów i miałoby być wynagrodzeniem dla autorów, artystów i producentów.

— Ta zmiana byłaby wbrew pozorom korzystna także dla stowarzyszeń. Większość nadawców nie płaci, więc stowarzyszenia i tak by zyskały. Według moich szacunków tylko 15 proc. nadawców rzetelnie spełnia wszystkie żądania stowarzyszeń. Pozostali przeciągają płatności, procesują się lub starają się zawierać indywidualne umowy — uważa Jan Piszczek, prawnik reprezentujący interesy konwentu.

Nie obniżymy stawek

— Jeżeli ktoś decyduje się prowadzić działalność radiową to musi się liczyć z opłatami. Nie ma na świecie kraju, w którym za wykorzystywanie utworów muzycznych płaciłoby się 2 proc. przychodów. Jeżeli ustawa wymaga jakichkolwiek zmian, to na pewno nie na tym obszarze. Można spierać się o ułamki procent, ale nie ma mowy o kilkakrotnym obniżaniu stawek — mówi Witold Kołodziejski, dyrektor generalny ZAIKS-u.

— Proponowane przez konwent stawki są śmiesznie niskie. Przyjęcie ich oznaczałoby pięciokrotne obniżenie naszych wpływów. W efekcie nasza dotychczasowa najniższa stawka, czyli 15 groszy, zostałaby obniżona do 2-3 groszy — informuje Jan Drozdowski, członek zarządu Związku Stowarzyszeń Artystów Wykonawców STOART.

— Nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli obniżyć stawki zatwierdzone przez Komisję Prawa Autorskiego. Raczej postulowalibyśmy ich podniesienie. Możemy jedynie rozmawiać o zmianie podstawy obliczeń, czyli w naszym przypadku o rezygnacji ze stawek za minutę emisji i przejście na procent od przychodów — mówi Urszula Kezik z SAWP-u.

Jesienią się dogadamy

Stacje radiowe w większości nie godzą się na wysokość stawek proponowanych przez stowarzyszenia, w efekcie czego wiele konfliktów ma swój finał w sądzie.

— Chcielibyśmy podejść do sprawy uczciwie, aby te stacje, które z różnych powodów nie płaciły lub też miały przerwy w płatnościach, zobowiązały się do uregulowania należności, ale według nowej proponowanej przez nas stawki. Pozostałe stacje zostałyby zwolnione na pewien czas z płatności, aby wyrównać nadpłatę — informuje Jan Piszczek.

— W październiku chcemy wspólnie z przedstawicielami stowarzyszeń, ministerialnej Komisji Prawa Autorskiego i rozgłośni publicznych zasiąść przy okrągłym stole i wreszcie zakończyć bezustanne spory. Sądzę, że uda nam się dojść do porozumienia — sumuje Ireneusz Iwański.

Przedstawiciele stowarzyszeń wyrażają chęć podjęcia rozmów z radiowcami, jednak zastrzegają, że o znacznym obniżeniu stawek nie może być mowy.