Rejsy ze Świnoujścia słono kosztują Finnlines

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2024-06-12 20:00

Należący do włoskiej grupy Grimaldi armator natrafił na rafy w realizacji kursów z polskiego portu. Z powodu prac związanych z budową terminala offshore dla Orlenu musi korzystać z kosztownej asysty holowników.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego przedstawiciele grupy Grimaldi uważają, że prom firmy Finnlines może pływać bez asysty holowników
  • do kiedy obowiązuje zajęcie akwenu pod inwestycję offshore wymagające ograniczeń w żegludze
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Już niemal dwa miesiące minęły od uruchomienia codziennych rejsów ze Świnoujścia do Malmö przez skandynawskiego armatora Finnlines z włoskiej grupy Grimaldi. Antonio Raimo, menedżer grupy Grimaldi, informuje, że z usług Finnlines skorzystało już kilka tysięcy pasażerów.

— Otrzymujemy bardzo wysokie oceny i pochlebne opinie od klientów nie tylko z Polski, ale także ze Szwecji, Danii i Niemiec. Są bardzo zadowoleni z jakości naszych usług — podkreśla Antonio Raimo.

Holowniki podnoszą koszty żeglugi

Przyznaje jednak, że w pierwszych tygodniach działalności spółka zderzyła się z problemami, które znacznie podnoszą koszt rejsów. Sprawa ma związek z inwestycjami portowymi towarzyszącymi budowie terminala instalacyjnego do farm wiatrowych dla Orlenu. Powstaje on w pobliżu nabrzeża portowego, z którego korzysta armator.

— Podczas zawinięć do portu w trakcie prac związanych z inwestycją offshore Urząd Morski w Szczecinie nakazał nam korzystać z asysty dwóch holowników. W Świnoujściu jest tylko jeden operator holowniczy i nigdy nie miał podobnych zadań. Ponadto w porównaniu z obsługą holowniczą w innych portach ceny w Świnoujściu są bardzo wysokie, bo nie są dostosowane do potrzeb linii promowej z codziennymi zawinięciami — podkreśla Antonio Raimo.

Jego zdaniem holowniki wcale nie są potrzebne podczas wchodzenia promu Finnlines do portu.

— Rozumiemy, że urząd morski kieruje się troską o bezpieczeństwo rejsów, ale jesteśmy w stanie bez problemu zawijać do portu bez asysty holowników — twierdzi Antonio Raimo.

Statek grupy Grimaldi jest wyposażony w nowoczesne systemy nawigacyjne, więc może bezpiecznie zacumować przy nabrzeżu bez żadnego holownika. Ponadto armator zatrudnia kapitana mającego uprawnienia do pływania po świnoujskim akwenie bez asysty.

Pozwolenie zajęcia akwenu ważne jeszcze rok

Antonio Raimo ma nadzieję, że dojdzie do spotkania, na które od miesiąca próbuje się umówić, i Urząd Morski w Szczecinie zwolni armatora z kosztownego wynajmu. Przedstawiciele urzędu podkreślają jednak, że bezpieczna żegluga wymaga asysty holowników.

— Na obszarze portu, na całej szerokości cieśniny Świny, od pary pław SW-1 i SW-2 w kierunku południowym, zostały wprowadzone ograniczenia w żegludze związane z pracami przy budowie terminala offshore, których inwestorem jest Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Urząd Morski w Szczecinie zobowiązał wszystkich użytkowników portu do przestrzegania warunków określonych dla tego rejonu przez kapitanat Portu Świnoujście, w tym obowiązku korzystania z holowników przez statki o długości powyżej 130 m w celu zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi — podkreśla Ewa Wieczorek, rzecznik Urzędu Morskiego w Szczecinie.

Na razie trudno prognozować, jak długo konieczna będzie asysta holowników. Komunikat kapitanatu portu obowiązuje do odwołania.

— Wydana przez nas zgoda dla inwestora na zajęcie akwenu obejmuje okres od lutego 2024 do czerwca 2025 r. — informuje Ewa Wieczorek.

Dodaje, że w pozwoleniu na inwestycję wydanym przez wojewodę zachodniopomorskiego postawiono portowi jeszcze jeden warunek — przełożenia, w razie konieczności, podwodnej sieci infrastruktury technicznej, czyli kabla VTS. To jednak wymaga sporo pracy i formalności, m.in. uzyskania kolejnego pozwolenia na budowę.