Niestety zgodnie z przekorną naturą rynków to wyróżnienie najwyraźniej się zemściło, bo od wielu miesięcy mWIG pozostaje w tyle za bijącym rekordy amerykańskim benchmarkiem. Te zaległości osiągnęły wręcz rekordowe rozmiary w trakcie obecnej hossy, wynoszące już niemal 30 proc. (!).
Co ciekawe jednak jeśli spojrzymy na wykres pokazujący 12-miesięczne zmiany obu indeksów, to tam obecna sytuacja wygląda już bardziej znajomo.
Zauważmy, że w kolejnych cyklicznych dołkach zmiany mWIG-u (i zazwyczaj również innych polskich benchmarków) były z reguły dużo bardziej ujemne niż w przypadku S&P 500 (nam obecna sytuacja przypomina najbardziej lata 2011-2012).
Ale jest też druga strona medalu - w okolicach cyklicznych szczytów to mWIG mógł się pochwalić wyraźnie szybszym tempem zwyżki niż amerykański benchmark. Czasem różnice dochodziły do kilkudziesięciu procent.
Innymi słowy, zmienność zdaje się mieć dwa oblicza - w okresach słabości jest swoistą karą dla polskich indeksów takich jak mWIG40, zaś w okresach dobrych premiuje krajowe akcje w porównaniu z amerykańskimi. Ostatnie kilkanaście miesięcy, a szczególnie ten rok, przyniosły spore zaległości względem Wall Street...
Niezależnie już od wszelkich prognoz dotyczących wzajemnego zachowania obu indeksów, omawiane rozbieżności pokazują coś jeszcze - że warto o dywersyfikację portfela inwestycyjnego, bo w różnych okresach poszczególne rynki sprawują się lepiej lub słabiej.