Będzie strajk w Remie, spółce, która wykonuje prace remontowe dla KGHM. Pracownicy chcą podwyżek płac, zarząd pieniędzy nie ma.
Wyniki referendum strajkowego w Remie, spółce świadczącej usługi remontowe i budowlane w hutach KGHM, miały zadecydować o rozpoczęciu akcji protestacyjnej i wstrzymaniu robót w Hucie Miedzi Głogów. Obecnie wykonywane są tam remonty pieców.
Do urn poszło 519 pracowników i aż 97 procent wyraziło zgodę na strajk. Sekcje trzech związków zawodowych: Solidarności 80., NSZZ Solidarność i Związku Zawodowego Pracowników Remy domagają się 500-złotowej podwyżki.
Silne związki zawodowe w tej spółce to pozostałość po związkach z Polską Miedzią. W ramach restrukturyzacji w 1997 roku z należącej do KGHM głogowskiej huty wyłączono wydział remontowy. Dlatego gros osób zatrudnionych w spółce to byli pracownicy huty. Związkowców rażą dysproporcje płacowe między pracownikami huty a ich spółki. Średnia płaca w KGHM wynosi 5 tys. zł, w Remie — 2,5 tys. zł.
— Szczególnie byłym pracownikom huty trudno jest się z tym pogodzić. Po przekształceniach czują się skrzywdzeni — mówi Jerzy Czarnecki, szef komisji zakładowej NSZZ Solidarność Huty Miedzi Głogów.
Związki walczą o podwyżkę od stycznia tego roku. Teraz są gotowi odejść od stanowisk pracy.
— To drastyczne kroki, ale pracodawca nie zgodził się na podwyżki dla wszystkich pracowników, a to nasz główny postulat — mówi Stanisław Mocarski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Remy.
Zarząd oszacował, że aby spełnić żądania związków, firma musiałaby wydać 8 mln zł rocznie.
— Musimy rywalizować na rynku. Nie wyobrażam sobie dalszego funkcjonowania, jeśli spełnimy postulat załogi. Pozyskujemy kontrakty w drodze przetargu i musimy być konkurencyjni. W branży płace naszych pracowników są jednymi z najwyższych w regionie — dodaje Jerzy Skrzypczak, prezes Remy.
Dodał, że wciąż liczy na porozumienie z załogą.
Na 31 maja zaplanowano natomiast spotkanie związków, na którym ustalone zostaną szczegóły akcji protestacyjnej.