Około godziny 10-tej polskiego czasu baryłka ropy Brent wyceniana była na niemal 48,96 USD. W ubiegłym tygodniu ten typ surowca podrożał o 5,2 proc. notując pierwszy zysk od sześciu tygodni. Obecnie obserwowana 8-mio dniowa wspinaczka cen to najdłuższa taka seria od lutego 2012 r.

Amerykańskie kontrakty terminowe na surowiec zwyżkują w poniedziałek o około 23 centy, do poziomu ponad 46,27 USD, po tym jak w poprzednim tygodniu podrożały o 7 proc.
Aktywność wydobywcza odnośnie nowej produkcji ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych spadła po raz pierwszy od stycznia, podczas gdy dane rządu Stanów Zjednoczonych pokazały, że w kwietniu po raz pierwszy w tym roku spadła produkcja ropy.
Nastrój się zmienił i myślę, że ceny nadal powinny iść w górę. Nie sądzę jednak, aby to była dłuższa tendencja, ale obecna sytuacja znajduje się pod kontrolą byków – ocenia Tamas Varga, strateg z PVM Oil Associates.
Tymczasem czerwcowa produkcja OPEC zwiększyła się o 280 tys. baryłek dziennie do 32,72 mln baryłek dziennie, co może – zdaniem specjalistów – działać hamująco na dalszy wzrost cen.
W porównaniu z początkiem roku, obecnie ceny ropy są 14 proc. niższe mimo wzrostu popytu, który nie jest jednak w stanie zrównoważyć wzrostu wydobycia surowca w USA, Nigerii i Libii a także w innych lokacjach, jak Brazylia, Irak, Iran czy na Morzu Północnym.