Kontrakty terminowe w Nowym Jorku drożeją w piątek o 1,8 proc., redukując tym samym tygodniowy spadek do 4,6 proc.
W obliczu spadającego popytu na ropę Organizacja Krajów Eksportujących Ropę naftową i jej sojusznicy są podobno rozważają większe niż oczekiwano cięcia produkcji, pomimo krytyki ze strony prezydenta Donalda Trumpa. W USA zapasy surowca wzrosły w minionym tygodniu najwięcej od 21 miesięcy.
Ropa naftowa znalazła się w rynku niedźwiedzia po tym, jak w październiku spadła z najwyższego poziomu od czterech lat. Wówczas Stany Zjednoczone niespodziewanie przyznały zwolnienia pozwalające, pomimo sankcji, na pewien import irańskiej ropy. Tymczasem, prognozy dotyczące popytu pozostają niepewne w związku z napięciami handlowymi pomiędzy USA i Chinami.
- Wygląda na to, że OPEC ponownie zmniejszy produkcję. Ale stworzenie sztucznego niedoboru podaży nie zadziała na dłuższą metę, ponieważ utrzymanie wyższych cen będzie wymagało obniżania produkcji co roku – powiedział w rozmowie z Bloombergiem Eugen Weinberg z Commerzbank AG.
Grudniowe kontrakty na baryłkę West Texas Intermediate drożały w piątek w południe o 1 USD do 57,46 USD, a baryłka Brent w styczniowej dostawie była droższa na londyńskiej giełdzie o 1,22 USD i trzeba było za nią zapłacić 67,84 USD.