Znów ujawniła się silna korelacja między notowaniami ropy a notowaniami akcji na amerykańskich giełdach. W środę największa od 23 lutego przecena ropy po zaskakująco złych danych o zapasach spowodowała spadek rynku akcji. Do tego nastrojów nie poprawiły „jastrzębie” wypowiedzi przedstawicieli Fed. Umocnienie dolara spowodowało spadki cen towarów i surowców, co negatywnie odbiło się na notowaniach akcji powiązanych z nimi spółek. Odwrót inwestorów z rynków akcji i ropy spowodował wzrost cen obligacji. Rentowności obligacji USA spadły najmocniej od dwóch tygodni.

Na zamknięciu spadały indeksy 8 z 10 głównych segmentów S&P500. Najmocniej tracił indeks spółek z segmentu energii (-2,1 proc.) oraz spółek materiałowych (-1,2 proc.). Jako jedyne rosły indeksy segmentów dostawców dóbr i usług codziennego użytku (0,03 proc.) oraz spółek użyteczności publicznej (0,7 proc.). Na zamknięciu taniało prawie 74 proc. spółek z S&P500. Najmocniej spadły kursy Chesapeake Energy z branży naftowej (-14,4 proc.) oraz Freeport-McMoRan, największego amerykańskiego producenta miedzi (-11,3 proc.).
Spośród 30 blue chipów ze średniej Dow Jones spadła wartość rynkowa 21. Najmocniej rynek przecenił akcje Nike (-3,8 proc.), producenta odzieży sportowej, którego wyniki kwartalne okazały się rozczarowaniem. Najmocniej drożały akcje UnitedHealth Group (1,4 proc.), spółki świadczącej ubezpieczenia zdrowotne.