Według „Jeune Afrique” Kreml interesuje się złożem Imouraren – jednym z największych niezagospodarowanych złóż uranu na świecie – po tym jak prawa francuskiej spółki Orano – do 2018 r. znanej jako Areva - zostały anulowane w zeszłym roku.
Niger posiada jedne z największych na świecie złóż uranu, które przez ponad pięć dekad eksploatowała Orano. Ale francuska obecność w tym zachodnioafrykańskim kraju zakończyła się wraz z zamachem stanu, który w lipcu 2023 r. wyniósł do władzy gen. Abdourahamana Tchianiego.
Rosja chce wzmocnić swoją pozycję w Afryce
Po przejęciu władzy junta niemal natychmiast zerwała stosunki z byłym mocarstwem kolonialnym. Najpierw kazała francuskim siłom opuścić bazy wojskowe, później ogłosiła miejscowy język hausa językiem narodowym, degradując francuski do rangi języka roboczego, a w czerwcu ubiegłego roku znacjonalizowała eksploatowane przez Francuzów kopalnie uranu.
Rosja skorzystała z okazji i zaproponowała, że chętnie zastąpi Francję. Ponieważ Niger, choć bogaty w surowce, boryka się z deficytem energii elektrycznej, którą w dużej mierze importuje z zagranicy, rosyjska państwowa korporacja Rosatom zaproponowała budowę elektrowni jądrowej.
Niger nie jest pierwszym afrykańskim krajem, który usłyszał rosyjskie obietnice. Kreml pochwalił się niedawno, że Rosatom podpisał umowy dotyczące wytwarzania energii jądrowej z co najmniej 20 krajami tego kontynentu, w tym z Algierią, Burkina Faso, Etiopią, Gwineą, Mali, Kenią, Republiką Południowej Afryki i Tunezją.
Dotychczas w żadnym z tych krajów nie powstała elektrownia jądrowa, a szanse na jej wybudowanie w Nigrze są minimalne, przede wszystkim ze względu na brak bezpieczeństwa.
Niger walczy obecnie z islamistycznymi grupami zbrojnymi, w tym z Państwem Islamskim Prowincji Sahel (ISSP) i rywalizującą z nim Grupą Wsparcia Islamu i Muzułmanów (JNIM), a także z Boko Haram i z dżihadystami z Prowincji Państwa Islamskiego Afryki Zachodniej (ISWAP).
Między innymi z tego powodu Francja uznała lokalny program nuklearny za niepraktyczny.