Szczecińska stocznia przygotowała pięcioletnią strategię. Stawia na inwestycje warte 205 mln zł. Sama ma tylko 15 mln zł. Kto zapewni resztę?
Po czterech latach funkcjonowania Stocznia Szczecińska Nowa (SSN) zaczyna samodzielnie zdobywać kredyty i przygotowuje się do wdrożenia nowego planu restrukturyzacji. Łatwo nie będzie.
— Przygotowaliśmy pięcioletnią strategię, która została zaopiniowana przez radę nadzorczą i walne zgromadzenie. Kluczowym elementem jest uruchomienie programu inwestycyjnego. Przez pięć lat zamierzamy zainwestować 205 mln zł, z tego 15 mln zł wydamy w tym roku z własnych środków — mówi Andrzej Stachura, prezes SSN.
Kasa od właściciela
Firma chce zmodernizować część nabrzeża, wdrożyć nowe technologie spawania, zainwestować w nowoczesną profilownię, zakup oprogramowania oraz modernizację sieci energetycznej i transportowej. Ważnym elementem programu jest też uruchomienie programu motywacyjnego dla pracowników.
Skąd jednak stocznia weźmie brakujące 190 mln zł? Liczy na dokapitalizowanie przez swoich właścicieli, czyli Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP), Korporację Polskie Stocznie i skarb państwa, albo na wskazanie przez te instytucje innego podmiotu, który zechciałby tego dokonać. Decyzja o podwyższeniu kapitału stoczni zależy od zapisów rządowej strategii dotyczącej restrukturyzacji sektora, która do końca czerwca ma być przedstawiona Komisji Europejskiej (KE). Na decyzję o dokapitalizowaniu stoczni spory wpływ będzie miało także stanowisko Pawła Brzezickiego, nowego szefa ARP.
— Jeszcze nie znam tej strategii. Będziemy o niej rozmawiać z zarządem stoczni i po przeanalizowaniu dokumentu podejmiemy decyzję — mówi Paweł Brzezicki.
Efektem inwestycji w modernizację będzie wdrożenie planu redukcji zatrudnienia, przewidzianej już w poprzednim programie naprawczym. W grę wchodzi zmniejszenie zatrudnienia z 5,4 do 4,3 tys. osób.
Bez skarbu, ale z KUKE
Kolejnym elementem programu jest pozyskanie komercyjnego finansowania. Kończy się bowiem okres, w którym gwarancji udzielał skarb państwa. SSN liczy jednak na dalsze gwarantowanie zaliczek armatorskich przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE). W strategii zapisała gwarancje korporacji na poziomie 200 mln USD.
W KE trwa spór, czy gwarancje KUKE stanowią niedozwoloną pomoc publiczną. Przedstawiciele polskich stoczni uważają, że nie. Niedawno bowiem we Francji uruchomiono system gwarancji dla sektora stoczniowego, z oprocentowaniem na poziomie 0,8 proc. Tymczasem w Polsce koszt gwarancji KUKE sięga 2 proc. Przedstawiciele firm argumentują więc, że wysokość oprocentowania KUKE nie odbiega od rynkowego, więc wsparcie jest udzielane na zasadach rynkowych.