W połowie 2020 r. pisaliśmy w „PB” o perypetiach kanadyjskiej firmy Rathdowney Polska, badającej złoża cynku na południu kraju i starającej się o przedłużenie koncesji przez ówczesne Ministerstwo Środowiska. Z przedłużeniem były problemy, które trwają do dziś. Jak słyszymy, inwestor zaczął rozważać podjęcie kroków prawnych.
- Zarząd zlecił sporządzenie analiz, czy doszło do działań mających znamiona blokowania rozwoju inwestycji, przez co pozbawiono spółkę należącą do inwestora zagranicznego całej wartości inwestycji i wydanych do tej pory 100 mln złotych. Spółka chciałaby uniknąć ścieżki arbitrażu międzynarodowego z Polską i wyjść z impasu faktycznego i prawnego – mówi Aleksander Marekwia, radca prawny i partner w kancelarii Marekwia&Pławny, reprezentujący Rathdowney Polska.

Złoże podzielone
Rathdowney miało w Polsce dwie koncesje poszukiwawczo-rozpoznawcze, w rejonie Zawiercia, w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Docelowy plan zakładał budowę kopalni cynku i ołowiu. Dziś Kanadyjczycy mają już tylko jedną koncesję, bo druga nie została przedłużona. Według Rathdowney oznacza to, że złoże zostało w ten sposób sztucznie podzielone, „przy naruszeniu przepisów prawa polskiego jak i prawa unijnego”.
- Rathdowney posiada obecnie jedną koncesję poszukiwawczo-rozpoznawczą i z konieczności ubiega się o poszerzenie jej granic tak, by ta koncesja obejmowała całe złoże, zgodnie z wymogami prawa górniczego. Jako pełnomocnicy Rathdowney złożyliśmy wniosek w tej sprawie, a postępowanie toczy się przed ministrem klimatu i środowiska. Rozpoznawanie złoża ma sens, gdy dotyczy całości, a nie tylko części – podkreśla Aleksander Marekwia.
Wygasło w trakcie postępowania
Rathdowney wciąć walczy o odzyskanie drugiej koncesji, utraconej. Przypomina, że minister najpierw w czerwcu 2020 r. odmówił jej przedłużenia, stwierdzając, że istnieją „wątpliwości związane z kwestiami ochrony środowiska”, dotyczące „budowy kopalni cynku i ołowiu”.
- We wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy spółka wskazała, że na tym etapie chodzi wyłącznie o rozpoznanie złoża oraz że interes publiczny za tym przemawia. Przez prawie półtora roku organ nie podjął decyzji, a po wyraźnym żądaniu ze strony kancelarii we wrześniu umorzył postępowanie, argumentując, że… koncesja wygasła z powodu upływu czasu, na jaki została wydana. Złożyliśmy skargę do sądu administracyjnego. Spółka czeka teraz na rozstrzygnięcie – tłumaczy Aleksander Marekwia.
Jak twierdzi, z prawa górniczego wynika, że skarb państwa ma interes w rozpoznaniu złóż kopalin, nawet jeżeli minister nie widzi możliwości budowy kopalni.
Minister mówił o roszczeniach
Ministerstwo Klimatu i Środowiska potwierdziło, że jedna koncesja Rathdowney wygasła, a kwestia rozszerzenia drugiej jest przedmiotem postępowania. Zapytaliśmy, czy resort bierze pod uwagę ewentualne roszczenia ze strony inwestora.
„Ministerstwo nie posiada informacji czy inwestor podjął decyzję odnośnie wystąpienia z roszczeniami w tej sprawie” – odpowiedziało biuro prasowe.
W 2020 r. Michał Woś, ówczesny minister środowiska, wspominał jednak publicznie o ryzyku roszczeń ze strony inwestora.
- Zostały złożone dokumentacje, które powodują pewne roszczenia wobec państwa — stwierdził w trakcie konferencji prasowej.
Kanadyjczycy mają wrogów
W Polsce funkcjonuje dziś tylko jeden producent cynku – to Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław (ZGH), należące do giełdowego Stalproduktu. Ich kopalnia Olkusz-Pomorzany, w niewielkiej odległości od koncesji Rathdowney, od końca 2020 r. jest w likwidacji, bo złoże zostało wyczerpane.
Zapytaliśmy Stalprodukt, czy byłby zainteresowany nowymi koncesjami cynkowymi, np. zwolnioną przez Rathdowney. Czekamy na odpowiedź.
W listopadzie 2020 r. portal wp.pl przekonywał, że lokalnym przeciwnikom Rathdowney, działającym w ramach stowarzyszenia „Nie dla kopalni cynku i ołowiu”, sprzyja amerykańska firma CMC, właściciel huty w Zawierciu. W stowarzyszeniu działają m.in. ludzie powiązani z CMC.
„Nastawienie CMC do projektu Rathdowney nie uległo zmianie. Podzielamy obawy naszych pracowników i stowarzyszenia (...), dotyczące negatywnego wpływu potencjalnej inwestycji na warunki gruntowo-wodne w tym rejonie, od których zależy również nasza działalność” – odpisał nam Jerzy Kozicz, prezes CMC Poland.
Polska prowadzi już spory z innymi zagranicznymi inwestorami, którzy szukają lub szukali szczęścia w naszych surowcach. Australijska Prairie Mining eksplorowała złoża węgla na Lubelszczyźnie, koło kopalni Bogdanka, i na południu, koło Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Dziś żąda od Polski ponad 4 mld zł (806 mln GBP) odszkodowania za złamanie umowy inwestycyjnej między Polską a Australią, a także blokowanie rozwoju należących do firmy inwestycji.
Spory sądowe prowadzi też kanadyjska Miedzi Copper, która eksploruje złoża miedzi, leżące nieopodal kopalni KGHM. Jak pisaliśmy w zeszłym roku w „PB”, firmy rywalizowały w przeszłości o koncesje, w końcu jedną z nich otrzymał KGHM, ale spór przed sądem arbitrażowym się toczy.