Rośnie w siłę irackie konsorcjum Bartimpexu

Anna Bytniewska
opublikowano: 2003-09-12 00:00

Rośnie konsorcjum Bartimpexu na Irak. Dołączyły do niego PSE, spore szanse ma CF Cefarm. Żeby zwiększyć szanse naszych firm, Bartimpex jest gotów powiązać kapitałowo swój Bank Współpracy Europejskiej z Jordan National Bank.

Aleksander Gudzowaty, dyrektor generalny Bartimpexu, przygotowuje spółkę do rywalizacji o kontrakty w Iraku. Ale nie tylko. Na celowniku Bartimpex Industrial Group (BIG) — konsorcjum polskich firm powołane przez spółkę jednego z najbogatszych Polaków — znalazł się cały region Bliskiego Wschodu. Jest więc o co walczyć.

Receptą na sukces ma być szeroka i kompletna oferta BIG, który już ma swoje przedstawicielstwo w Iraku. Problem w tym, że konkurencja jest ogromna.

— Nasze firmy są za małe, aby samodzielnie wziąć udział w przedsięwzięciach na terenie Iraku. Bez sensu byłoby także konkurowanie ze sobą polskich spółek w Iraku. Im szerszą będziemy mieć ofertę, tym łatwiej będzie spełnić oczekiwania potencjalnych partnerów — mówi Kazimierz Adamczyk, zastępca dyrektora generalnego Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego Bartimpex.

Z tych powodów we wtorek konsorcjum podpisało umowę z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi (PSE). Kolejną firmą, która ma dużą szansę znaleźć się w konsorcjum, może być Centrala Farmaceutyczna Cefarm. Ale to nie koniec.

— Nadal prowadzimy rozmowy z innymi firmami. Niektóre są bardzo zaawansowane — dodaje Aleksander Gudzowaty.

Bartimpex przygotowuje już infrastrukturę dla obsługi współpracy gospodarczej między krajami arabskimi a Polską.

W tym celu Bank Współpracy Europejskiej (BWE), w którym Bartimpex ma 44-proc. udział, nawiązał kontakt z Jordan National Bank (JNB). To ważny partner. Prowadził interesy z Irakiem, obsługując program „żywność za ropę”. W planach jest połączenie kapitałowe obu podmiotów. Na jakich zasadach? Tego jeszcze nie wiadomo.

— Musimy przeanalizować sytuację banków i uzyskać odpowiednie zezwolenia. Dopiero wówczas usiądziemy do stołu i zadecydujemy o kolejnych krokach. Jesteśmy zainteresowani szybkim osiągnięciem konsensusu. W grę wchodzi podwyższenie kapitału BWE i objęcie nowych akcji przez JNB lub też wymiana akcji. Arabski partner może liczyć na znaczący pakiet — mówi Kazimierz Adamczyk.

Konsorcjum Bartimpexu nie chce polegać w Iraku tylko na współpracy z Amerykanami.

— Trzeba liczyć się z tym, że za jakiś czas Irak będzie odbudowywany z irackich funduszy przez irackie firmy. Musimy być na to przygotowani i już teraz nawiązać współpracę z arabskimi firmami. A to nie jest tak proste jak w Europie — podkreśla Kazimierz Adamczyk.

To jednak nie zniechęca Bartimpexu. Wiadomo już, że wysiłki przedstawicieli BIG powoli przynoszą efekty.

— Nie mogę w tej chwili wymieniać projektów, w których chcemy brać udział, ale na wiele zapytań ofertowych w różnych przetargach już odpowiedzieliśmy. Walczymy o to, żeby dostać zlecenia, ale to długa droga. W kilku przypadkach jesteśmy blisko celu. Chodzi tu o dostawy na Bliski Wschód polskich towarów wartych kilkudziesiąt milionów dolarów. Finalizacji spodziewamy się pod koniec roku — twierdzi Kazimierz Adamczyk.

Konsorcjum Bartimpexu zabiega także o kontrakt na odbudowę i zagospodarowanie pól naftowych w Iraku. Jego wartość szacuje się na bagatela 1,5 mld USD (6 mld zł).

— Chodzi tu oczywiście o jakąś część tego kontraktu. Zamierzamy wystąpić w roli podwykonawcy amerykańskiego partnera — mówi Kazimierz Adamczyk.

Czas pokaże, czy starania BIG przyniosą efekty. Dotychczas konsorcjum nie podpisało żadnego kontraktu na Bliskim Wschodzie.

Bartimpex chce zaoferować PGNiG większy niż zakładano udział w spółce mającej budować polską część gazociągu Bernau-Szczecin. A to oznacza, że lody między monopolistą a firmą potentata zostały w końcu przełamane.

Spółka Aleksandra Gudzowatego w ferworze walki o irackie umowy nie zapomina też o rynku krajowym. Okazuje się, że porozumienie między Bartimpexem a PGNiG w sprawie budowy gazociągu Bernau-Szczecin, który umożliwiłby połączenie polskiego i europejskiego systemu gazowego, jest bliskie finału. Obie strony po kilku latach zmagań wracają do współpracy.

Obecny zarząd PGNiG przyznał, że jest to najłatwiejszy sposób dywersyfikacji dostaw gazu do Polski.

— Wszystko już uzgodniliśmy i chodzi tylko o dopełnienie formalności. PGNiG nie musi partycypować finansowo w budowie gazociągu. Jego rola ma polegać na odbiorze gazu z połączenia Bernau-Szczecin. Zaproponowaliśmy także PGNiG 25 proc. udziałów w spółce Gazociąg Szczeciński (powołanej do realizacji inwestycji po polskiej stronie), należącej w 100 proc. do IRB (spółki Bartimpexu i niemieckiego Ruhrgasu). Faktem jest, że nasz partner chce objąć 33 proc. udziałów i wszystko wskazuje na to, że dostanie. W zamian ma odbierać 1 mld m sześc. gazu — twierdzi Aleksander Gudzowaty.

Kiedy nastąpi podpisanie umowy w tej sprawie? Jeszcze nie wiadomo, ale obu stronom zależy na czasie.

Bartimpex nie jest natomiast zainteresowany udziałem w prywatyzacji sieci operatora sieci przesyłowej, którego zamierza wydzielić ze swojej struktury PGNiG.

— To nie jest nasza domena. Przyjrzymy się natomiast giełdowej ofercie tej spółki, choć jej atrakcyjność może być tylko pozorna. Najlepiej byłoby, gdyby PGNiG nie zostało sprywatyzowane. Nie możemy wyzbywać się wszystkich sreber rodowych — uważa Aleksander Gudzowaty.

Trudne są natomiast rozmowy z Rosjanami, którzy są głównym dostawcą gazu dla Polski. Jedną z kości niezgody jest spółka Gas Trading, 4-proc. akcjonariusz EuRoPol Gazu (zarządzającego polskim odcinkiem rurociągu jamalskiego). Rok temu polscy akcjonariusze Gas Tradingu (Bartimpex i PGNiG) domagali się likwidacji spółki. Akcjonariusze Gas Tradingu staliby się wówczas akcjonariuszami EuRoPol Gazu.

— Rosjanie się na to nie godzą. 17 września podczas WZA Gas Tradingu chcą przedstawić nowego szefa tej firmy i nowy program gospodarczy. Po co? Zobaczymy. Dla nas jest oczywiste, że najpierw WZA będzie musiało zaakceptować propozycje Rosjan. Od tego uzależniamy ewentualną aprobatę dla rekomendowanego przez Gaz- export — akcjonariusza Gas Tradingu — przyszłego prezesa spółki — mówi Aleksander Gudzowaty.

Jego zdaniem, dotychczasowe propozycje Rosjan nie są dobre.

— Rosjanie przyjęli złą strategię, gdyż ustawili się na rynku jedynie jako dostawca gazu. Nie biorą udziału w przerobie gazu, ale chcą to zmienić. Czekamy, co z tego wyniknie — mówi Aleksander Gudzowaty.

Przypomnijmy, że Gas Trading jest zainteresowany dostarczaniem gazu dla ciężkiej chemii — największego w Polsce jego przetwórcy.