Bez porozumienia stopnieją szanse na reformy
Mnożą się zatargi w Komisji Trójstronnej. Czy dialog społeczny zmienił się już w konflikt społeczny?
Miała być Irlandia i cud gospodarczy. Drogą do spełnienia tego scenariusza miał być dialog społeczny. Z opinii większości uczestników Komisji Trójstronnej wynika jednak, że będzie to raczej kręta ścieżka pod górkę niż obiecywana autostrada do nieba. Wczoraj na obradach Komisji Trójstronnej rząd po raz kolejny poróżnił się ze związkami w sprawie płacy minimalnej. Między partnerami więcej jest już punktów spornych niż deklaracji kompromisu.
Brak kompromisu
Poprzedni rząd miał nietypowe wyobrażenie dialogu społecznego. Rozmawiał, ale tylko z jedną stroną, w dodatku tylko z wybraną organizacją — NSZZ Solidarność. PO przed wyborami zapewniała, że po dojściu przez nią do władzy dialog ruszy z kopyta i wreszcie będzie sprawiedliwy, a umowa społeczna pomoże bezboleśnie przyjąć trudne, ale ważne dla gospodarki rozwiązania. Propozycje reform wreszcie się pojawiają (np. w sprawie ograniczenia emerytur pomostowych), ale bez porozumienia w Komisji Trójstronnej prędko w życie nie wejdą.
— Bez kompromisu nawet najlepsze reformy będą odkładane do wyborów prezydenckich — twiedzi Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.
A już dzisiaj widać, że przekonać partnerów, szczególnie związkowców, do zmian będzie rządowi trudno.
— Dialog przeżywa głęboki kryzys. Rząd przyjął punkt widzenia pracodawców i tylko ich postulaty stara się zrealizować. Próbuje omijać konsultacje społeczne w sprawie niektórych projektów, tak było np. z ustawą emerytalną i pomostową. Ciężko więc mówić o umowie społecznej. Cudów nie będzie — mówi Jan Guz, szef OPZZ.
Wtóruje mu Jerzy Langer, wiceszef NSZZ Solidarność.
— Wszystkie propozycje rządu idą w jednym kierunku: uderzają w pracowników. Widać to dobrze na przykładzie obecnych inicjatyw sejmowych: osłabienie pozycji związków zawodowych, silna liberalizacja systemu emerytalnego, ograniczenie praw pracowniczych. W ten sam nurt można wpisać pakiet Szejnfelda czy komisję Palikota — wylicza Jerzy Langer.
O ustępstwa niełatwo.
— A czy rząd jest gotowy do ustępstw? To on tworzy prawo, nie my — mówi Jan Guz.
Katalog barier
Na znacznie większą przychylność rząd może liczyć ze strony pracodawców. Szczególnie zadowolona jest Konfederacja Pracodawców Prywatnych (KPP).
— W ostatnich tygodniach dialog społeczny toczy się bardzo dynamicznie. Zespoły problemowe spotykają się kilka razy w tygodniu. Omawiane są m.in. kwestie wcześniejszych emerytur, zasady reprezentatywności związków zawodowych, kwestie dotyczące wynagrodzeń. Trudno więc nazwać to brakiem dialogu — uważa Andrzej Malinowski, prezydent KPP.
Ale nie wszyscy pracodawcy są tak zachwyceni.
— Rozmowy są trudne, ponieważ strony są wobec siebie podejrzliwe. Poza tym poziom świadomości ekonomicznej związkowców jest niski, nie zdają sobie oni sprawy z wpływu ich postulatów na gospodarkę. Barierą jest też struktura uczestników dialogu: związki zawodowe są reprezentowane głównie przez grupy, które cierpią na rozważanych zmianach. Nie ma w nich natomiast pracowników, którzy z reform korzystają, a tych w społeczeństwie jest znacznie więcej — twierdzi Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan.
Ze słabej reprezentatywności zdają sobie sprawę związkowcy. Ale widzą ją u innych.
— Organizacje pracodawców mają słabe poparcie na poziomie zakładów pracy. Nie mają siły układowej, trudno jest więc dojść z nimi do wiążącego porozumienia — mówi Jerzy Langer.
Granice cierpliwości
Rząd jest jednak spokojny o dialog społeczny.
— Komisja trójstronna działa i nie ma obawy, że reformy zostaną zablokowane. Alarmujące sygnały związkowców są mocno przesadzone. Nie jesteśmy przychylni żadnej stronie. W odróżnieniu od poprzednich rządów nie jesteśmy powiązani z żadną organizacją zasiadającą w komisji — informuje Adam Szejnfeld, wiceminister gospodarki.
Zapewnia, że rząd PO-PSL szuka dialogu i jest znacznie bardziej ugodowy niż poprzedni. Choć cierpliwość ma swoje granice.
— Mamy obowiązek sprawnego kierowania państwem. Jeśli nasi partnerzy będą blokować potrzebne rozwiązania, nie podając konstruktywnych kontrpropozycji, rząd będzie musiał działać — zapewnia Adam Szejnfeld.
Dziewięć punktów zapalnych
1 Emerytury pomostowe
Obecnie obejmują około mi-
liona osób. Rząd i pracodawcy
są zgodni — „pomostówki” po-
winny być drastycznie ograni-
czone. Jak dotąd resort pracy
zgadza się maksymalnie na
150 tys. osób. Związkowcy na tę
propozycję mówią stanowczo:
„nie i jeszcze długo, długo nie”.
2Podwyżki w sektorze publicznym
Wyższych płac domagają się niemal wszystkie grupy — nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, kolejarze,
pocztowcy, górnicy.
Pracodawcy nie chcą o tym słyszeć.
3 Czas pracy
Pracodawcy domagają się większej elastyczności — dłuższej maksymalnej liczby godzin pracy w tygodniu, mniej restrykcyjnych przepisów dotyczących pracy zmianowej. Związki zawodowe są zadowolone z obecnej sytuacji.
4 Płaca minimalna
Wczoraj rząd zaproponował
partnerom wzrost płacy mini-
malnej z obecnych 1126 zł
do 1204 zł w 2009 r.
Rozwiązanie jest nie do przy-
jęcia — odpowiedzieli związkow-
cy. Chcą o 300 zł więcej (45 proc.
przeciętnej pensji). Pracodaw-
com pomysł rządu się podoba.
5 Umowy na czas określony
Związkowcy postulują, że pracodawca powinien wiązać się z pracownikiem na czas nieokreślony. Pracodawcom nie współgra ten pomysł z ideą zwiększania elastyczności zatrudnienia.
6Waloryzacja rent i emerytur
Związkowcy chcą, by w 2009 r. świadczenia były podniesione o wskaźnik inflacji i o połowę wzrostu
przeciętnego wynagrodzenia.
Pracodawcy chcą zachowania ustawowego poziomu (inflacja
+ 20 procent podwyżek płac).
7 Ochrona przedemerytalna
Obecnie chronione prawem przed zwolnieniem i obniżką pensji są osoby, którym do emerytury brakuje czterech lat. Rząd chce skrócić ten okres do dwóch lat, pracodawcy chcą przepis wyrzucić, a związkowcom podoba się tak jak jest.
8 Kontrola legalności strajków
Pracodawcy chcą, by każdy strajk był zbadany pod kątem legalności, a osoby łamiące prawo były pociągane do odpowiedzialności finansowej i karnej. Związki traktują to jako zamach na ich wolność.
9 Emerytury małżeńskie
Związkowcy domagają się, by emerytury małżonków były traktowane wspólnie. Rząd i część pracodawców chcą emerytur dożywotnich i indywidualnych.
Jacek Kowalczyk