- Reżim Saddama Husajna zaczął tracić kontrolę nad Irakiem w wyniku ofensywy wojsk USA i sił sprzymierzonych - powiedział w piątek minister obrony Donald Rumsfeld.
Na briefingu odbywającym się w godzinę po rozpoczęciu długooczekiwanej zmasowanej ofensywy powietrznej na Irak, która ma "zaszokować i przestraszyć" przeciwnika, szef Pentagonu poinformował też, że wojska koalicji zdobyły strategiczny port Um Kasr nad Zatoką Perską.
Dodał, że "rośnie zamieszanie" w szeregach kierownictwa reżimu Saddama i "jest prawdopodobne, iż wkrótce ich zachowanie się zmieni". Rząd USA - wyjaśnił - oczekuje, że współpracownicy Saddama "mogą przestać się go bać" i zwrócić się przeciw niemu. Powiedział również, że "jest wiele dezercji" w armii irackiej.
Przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów generał Richard Myers oświadczył, że na najbliższe godziny zaplanowano uderzenie w "kilkaset celów" w Iraku.
Rumsfeld, zapytany czy Saddam żyje i czy kontroluje sytuację w Iraku, odpowiedział: "Nie wiem".
Rumsfeld ponownie wezwał dowódców irackich do niestawiania oporu i do niewykonywania rozkazów niszczenia urządzeń naftowych, tam wodnych, mostów i innych obiektów strategicznych. Zaapelował też, by nie wykorzystywano cywilów jako "żywych tarcz".
Szef Pentagonu podziękował krajom, które wysłały swe oddziały do wojsk koalicyjnych, wymieniając m.in. Polskę.
Rumsfeld podkreślił, że nie chodzi o "kolonizację" Iraku, lecz o pozbawienie go broni masowego rażenia oraz wyzwolenie narodu irackiego spod brutalnej dyktatury Husajna. Dodał też, że wojska USA zamierzają po opanowaniu Iraku schwytać ukrywających się tam terrorystów oraz zebrać wszelkie informacje wywiadowcze na temat terrorystów i broni masowego rażenia.
DA, PAP