Rynek hipotek szuka dna

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-01-15 00:00

Nie pomogła Rodzina na Swoim. Rynek hipoteczny zaliczył największy dołek od lat. A najgorsze jeszcze przed nami

Spowolnienie na dobre dopadło rynek kredytów hipotecznych. Według naszych informacji, w listopadzie banki udzieliły ich za 2,7 mld zł. To najsłabszy wynik od 2009 r. Słaba sprzedaż zaskakuje, ponieważ w październiku była jeszcze bardzo przyzwoita i przekroczyła 3 mld zł. Wydawało się wtedy, że do końca 2012 r. uda się utrzymać wolumen, ponieważ wraz z końcem roku definitywnie kończył się program Rodzina na Swoim (RS) i można było spodziewać się, że klienci zasypią banki wnioskami z rządową dopłatą. I tak się stało. W październiku budżetowe dofinansowanie dostało 170 tys. osób na kwotę 881 mln zł. W listopadzie z dobrodziejstwa Rodziny na Swoim skorzystało już 175 tys. kredytobiorców, a suma dopłat wzrosła do 885 mln zł. W grudniu beneficjentów było 181 tys., a budżet wydał na kredyty 952 mln zł.

None
None

Prawdziwy dół

To wszystko jednak za mało, żeby powstrzymać cały rynek przed osuwaniem się w dołek. Popyt na kredyty rósł, lecz tylko w kręgach zbliżonych do RS. Wśród osób, które nie kwalifikują się do udziału w programie,sprzedaż mocno spadła. Można to częściowo wytłumaczyć wpływem zjawisk sezonowych, ponieważ w listopadzie zazwyczaj zainteresowanie hipoteką nieco słabło. Zwykle był to jednak dołek, a tym razem to prawdziwy dół.

Pesymizm klientów co do perspektyw finansowych i stanu gospodarki, zdaniem części bankowców, ma zasadniczy wpływ na wstrzymywanie się z decyzjami o zaciąganiu długów. Na to nakładają się oczekiwania dalszego spadku cen. Jeśli do tego dodać koniec programu Rodzina na Swoim, to perspektywy dla rynku hipotecznego w 2013 r. rysują się w bardzo czarnych barwach. Tak uważają wszyscy bankowcy, z którymi rozmawiał „PB”. Do listy niesprzyjających czynników dodają politykę regulacyjną i kredytową banków. Wbrew dość powszechnym opiniom, że zmiany zaproponowane przez nadzór w rekomendacji S poprawią sytuację na rynku kredytowym, branża odnosi się do nich sceptycznie.

— KNF dba o stabilność systemu bankowego, a nie o zdolność kredytową klientów. Obniżenie progu zobowiązania/dochody do 40/50 proc. i wprowadzenie progu LTV na poziomie 90 proc. zwiększy stabilność systemu, ale ograniczy pewnej grupie klientów dostęp do kredytu — mówi jeden z bankowców.

Obrona marż

Prawdopodobnie zmieni się też polityka kredytowa banków. Dotychczas, nawet mimo spadku popytu, notowały one stały napływ klientów. Wystarczyło obniżyć cenę, żeby od razu sypnęło wnioskami. Możliwe, że przy mniejszych wolumenach banki będą chciały utrzymać poziom dochodów ze sprzedaży, a to oznacza co najmniej utrzymanie obecnych marż i podwyżki przy kolejnych spadkach stóp procentowych. Część bankowców przewiduje spadek sprzedaży w tym roku rzędu nawet 30 proc. W końcówce 2012 r. niekwestionowanym liderem hipotek był PKO BP, który w listopadzie udzielił kredytów za 780 mln zł (911 mln zł w październiku), co dało mu 28 proc. rynku. Drugi w zestawieniu Pekao uplasował 440 mln zł (603 mln zł), trzeci był Getin z 281 mln zł (298 mln zł). Czwarte miejsce zajął DB PBC ze sprzedażą na poziomie 197 mln zł, a stawkę top 5 zamyka BZ WBK ze 155 mln zł.

OKIEM EKSPERTA

Klienci czekają na obniżkę…

REMIGIUSZ FALKOWSKI

dyrektor pionu kredytów konsumpcyjnych i bankowości hipotecznej Pekao

Listopad i grudzień to zazwyczaj okres spadku sprzedaży — w tym roku szczególnie głęboki. Nawet duży wzrost popytu na kredyty z dopłatą programu Rodzina na Swoim (RS) nie zrekompensował ogólnego mniejszego popytu na kredyty hipoteczne. Rynek od wielu miesięcy wyczekuje znaczącego spadku cen mieszkań, a brak RS wydłuży oczekiwanie, ponieważ ludzie spodziewają się, że sprzedawcy będą zmuszeni do obniżek. To rodzaj psychologicznej deflacji: im bardziej ceny spadają, tym bardziej oczekiwane są kolejne obniżki. Dopóki nie wyjaśni się sytuacja wokół nowego programu Mieszkanie dla Młodych, będziemy trwali w takim stanie zawieszenia. Potrwa on prawdopodobnie do jesieni tego roku. Przez większą część roku nie będzie żadnych instrumentów wspierających popyt. Wydaje się zatem prawdopodobne, że lukę po RS będzie bardzo trudno zapełnić w tym roku.

OKIEM EKSPERTA

…czy boją się spadku dochodów?

AGNIESZKA NACHYŁA

dyrektor w BZ WBK

Cały 2012 r. był słaby, a od drugiego kwartału wyraźna była tendencja spadkowa sprzedaży i brak tradycyjnego wiosennego ożywienia. Sytuacja ekonomiczna bardzo silnie wpływa na zachowania klientów. Negatywne prognozy nie zachęcały do zaciągania zobowiązań. Dotyczyło to również kredytów gotówkowych. Nie mam natomiast wrażenia, że klienci wyczekują dalszego spadku cen. Raczej obawiają się o perspektywy dla gospodarki i dla siebie. Niepokoi ich zarówno wzrost bezrobocia jak i spadek dochodów, brak premii i dodatków prowizyjnych. Prognozy na 2013 r. też nie są korzystne. Pierwszy kwartał powinien być w miarę dobry, bo banki będą rozpatrywały wnioski złożone do końca grudnia w ramach Rodziny na Swoim. Całe półrocze będzie jednak bardzo słabe, znaczne słabsze niż drugie półrocze 2012 r.