Polski system wymiaru sprawiedliwości bazuje na podziale na sądy administracyjne, cywilne i karne, stroniąc od łączenia w jednej instytucji kompetencji choćby dwóch z tych głównych odnóg wymiaru sprawiedliwości. Specjalistyczny sąd jest tylko jeden. To funkcjonujący od 1990 r. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czyli w zasadzie XVII wydział Sądu Okręgowego w Warszawie. W fazie projektów ustaw są jednak od niedawna sąd własności intelektualnej i sąd zamówień publicznych.

— Sąd rynku kapitałowego mógłby być czwartym sądem specjalistycznym, w tym trzecim projektowanym — mówi prof. Andrzej Szumański, kierownik Katedry Prawa Gospodarczego Prywatnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, a zarazem prezes polubownego Sądu Giełdowego i wiceprezes polubownego Sądu Izby Domów Maklerskich.
— Jeszcze 10 lat temu zjawisko dekodyfikacji, czyli wyodrębnianie szczególnych procedur dla spraw z jakiejś dziedziny życia, było traktowane jako zjawisko zasługujące na słowa krytyki czy nawet wręcz coś złego. Obecnie jest zjawiskiem dość powszechnym i nawet koniecznym, gdyż obrót gospodarczy jest coraz bardziej skomplikowany. Poza tym doświadczenia z innych jurysdykcji wskazują, że stworzenie takiego wyspecjalizowanego sądownictwadla rynku kapitałowego ma sens — dodaje dr hab. Paweł Wajda z kancelarii Baker & McKenzie Krzyżowski i Wspólnicy oraz profesor na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Powołanie sądów specjalizujących się w sprawach dotyczących rynku finansowego znalazło się w projekcie strategii rozwoju rynku kapitałowego. W ramach opiniowania projektu Ministerstwo Sprawiedliwości napisało, że zagadnienie to wymaga pogłębionej analizy, ale zarazem wpisuje się w kierunek zmian w sądownictwie zmierzający do specjalizacji sądów w tym zakresie, który wymaga specyficznej wiedzy.
Inflacja przepisów
Paweł Wajda zwraca uwagę, że po kryzysie, którego symbolem stał się upadek banku Lehman Brothers, znacznie wzrosła liczba wszelkich regulacji dotyczących rynku kapitałowego — zarówno typowo polskich, jak i unijnych.
— Można to sprowadzić do konkluzji: kilkanaście lat temu prawnik miał problem z tym, czy dokonuje właściwej wykładni przepisu. Obecnie dochodzi do tego pytanie o to, czy w ogóle stosuje właściwy przepis, bo regulacji są wręcz tysiące, przy czym niektóre z nich mają charakter wybitnie techniczny — zaznacza Paweł Wajda.
Dylemat sędziów jest tym większy, że w obecnej konstrukcji polskiego wymiaru sprawiedliwości trudno im się specjalizować.
— Podejście do edukacji prawników jest wciąż bardzo sztampowe, a rynek finansowy bardzo dynamicznie się rozwija. Regulacje rynku finansowego, w szczególności rynku kapitałowego, to wciąż niszowa specjalizacja wśród sędziów i prokuratorów. Każdego dnia powstają nowe, bardzo złożone produkty finansowe, coraz częściej mamy do czynienia z sytuacją, że regulacje nie nadążają za tym, co się dzieje na rynku. By zrozumieć wiele instrumentów rynku kapitałowego, do wiedzy prawnej trzeba dołożyć wiedzę ekonomiczną, a często również przydałoby się pojęcie o kwestiach technologicznych — uważa Katarzyna Urbańska, wicedyrektor regulacji usług finansowych w PwC.
— Niezrozumienie tego, co jest meritum problemu, powoduje, że sędziowie spraw giełdowych nie lubią i szukają formalnych przesłanek, by nie zajmować się tematem. To swoista obstrukcja ze strony sądów, przekładająca się na niebezpieczne zjawisko wkalkulowywania w swoje działania niewielkiego prawdopodobieństwa sankcji przez wszelkich cwaniaków, którzy cyklicznie szkodzą rynkowi — mówi Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
Według Pawła Wajdy na powołaniu sądu rynku kapitałowego skorzystałby więc cały wymiar sprawiedliwości.
— Jeżeli robimy coś na co dzień, to w oczywisty sposób idzie nam to sprawniej. Jeżeli więc sędzia będzie się specjalizował w niełatwej jednak materii, to w jednostce czasu będzie w stanie zrobić więcej. Dodatkowo sprawy z zakresu rynku kapitałowego wypadną z wokand zwykłych sądów, a to sprawi, że tym sądom również będzie łatwiej procedować jednorodzajowe sprawy. Powołanie sądu rynku kapitałowego będzie więc z korzyścią dla całego systemu wymiaru sprawiedliwości — uważa Paweł Wajda.
Sąd to za mało
Jego zdaniem sam sąd jednak nie wystarczy. Potrzeba jeszcze wyodrębnionej prokuratury. Winni nadużyć na rynku kapitałowym w oczywisty sposób nie chcą bowiem ponosić konsekwencji i wynajmują najlepszych prawników, często wyspecjalizowanych w bardzo niszowych dziedzinach.
— W konsekwencji na sali sądowej dochodzi do swoistego zderzenia wyspecjalizowanej kancelarii z prokuratorem, który musi znać się właściwie na wszystkim — zwraca uwagę Paweł Wajda.
— Skala umorzeń przez prokuraturę postępowań wszczętych z doniesień KNF jest smutna. Jakkolwiek by oceniać działania KNF, to jest to jednak organ, który zna się na rynku — mówi Jarosław Dominiak.
— Na świecie spotykane są rozwiązania, że organy nadzoru w swych strukturach mają wyodrębnione jednostki zatrudniające wyspecjalizowanych sędziów czy prokuratorów, co powoduje, że pewne sprawy toczą się szybciej. Jednostki te zajmują się wyłącznie ściganiem nadużyć na rynku i nakładaniem sankcji — sugeruje Katarzyna Urbańska.
Od strony organizacyjnej jednym z kluczowych zagadnień jest jednak to, jakiego typu sprawy trafiałyby przed sąd rynku kapitałowego. Jako hasło pojawił się w związku z brakiem faktycznej dwuinstancyjności postępowań administracyjnych, w ramach których KNF karze uczestników rynku. Odwołania od decyzji KNF rozpatruje KNF. Można się odwołać do sądu administracyjnego, ale ten zajmuje się wyłącznie formalnymi aspektami decyzji KNF.
— Na pewno sąd rynku kapitałowego powinien rozpatrywać odwołania od uchwał KNF i to nie tylko w takiej formie, jak robią to sądy administracyjne, ale powinien mieć też możliwość zmiany meritum rozstrzygnięcia — podkreśla Andrzej Szumański.
W tym ujęciu byłby więc kopią Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który jest jeden na całą Polskę. Koncepcja sądu własności intelektualnej jest jednak inna. Zakłada, że będzie działał w formie wyodrębnionych wydziałów w czterech sądach okręgowych, dla których drugą instancją będą dwa sądy apelacyjne. Taka konstrukcja otwiera drogę do tego, by sąd rynku kapitałowego zajmował się nie tylko odwołaniami od decyzji KNF, ale również sporami z zakresu prawa cywilnego między uczestnikami rynku, czy też postępowaniami karnymi wynikającymi z ustaw o obrocie i ofercie publicznej.
— Nie mam sprecyzowanej koncepcji. Uważam, że o tym powinno zdecydować środowisko rynku kapitałowego. Oczekiwania inwestorów i emitentów mogą być różne i trzeba wyważyć, co chce się uzyskać przez stworzenie sądu rynku kapitałowego. Może lepiej się ograniczyć, niż mieć wygórowane oczekiwania i nie osiągnąć nic. Jako prawnik mogę powiedzieć, że model jednego sądu na całą Polskę daje gwarancję ujednolicenia praktyki orzeczniczej. Kilka sądów w największych aglomeracjach takiej gwarancji nie daje, co widać np. w KRS. W Krakowie skróty nazw spółek nie są rejestrowane, a w Warszawie są — mówi Andrzej Szumański.
— Kluczowym aktywem rynku kapitałowego jest zaufanie inwestorów. Inwestorzy muszą być dobrze chronieni. Jeśli tego nie ma, to rynek kapitałowy nie spełnia swojej roli w finansowaniu najbardziej innowacyjnych i dynamicznych firm. Jeżeli chodzi o regulacje, to zawsze można dyskutować, czy są wystarczająco dobre, ale tu przede wszystkim chodzi o egzekucję prawa — podsumowuje Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.