Rynek ostro zareagował na wyniki Dino Polska za trzeci kwartał — w piątek, 7 listopada, kurs akcji spółki spadł o ponad 7 proc. Jak wskazuje Adrian Górniak, analityk Ipopema Securities, rozczarowanie inwestorów wynikało z trzech czynników.
– Pierwszym problemem była sprzedaż na porównywalnej powierzchni sklepów [LfL - red.], która wyniosła 4,4 proc., czyli poniżej prognoz. Konsens na Bloombergu był w ostatnich tygodniach systematycznie obniżany, uwzględniając wpływ słabej pogody w sierpniu i wrześniu, ale mimo to dane rozczarowały – mówi analityk Ipopemy.
Drugim czynnikiem była marża brutto. Spadek cen wieprzowiny poprawił wyniki Agro Rydzyny, spółki zależnej Dino, ale efekt ten został zneutralizowany przez większą aktywność promocyjną i obniżki cen produktów sezonowych.
– Dino musiało wesprzeć sprzedaż rabatami, co przełożyło się na spadek rentowności – dodaje Adrian Górniak.
Po trzecie wyniki finansowe nie sprostały oczekiwaniom rynku. EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) wzrosła rok do roku o 11,4 proc., do 750,0 mln zł, wobec konsensu PAP Biznes na poziomie 770,8 mln zł. Zysk netto wyniósł 481,9 mln zł przy prognozowanych 497,9 mln zł. Przychody zwiększyły się o 15,2 proc., do 8,76 mld zł, również poniżej oczekiwanych 8,97 mld zł. Marża EBITDA spadła z 8,9 do 8,6 proc.
W IV kw. możliwa umiarkowana poprawa wyników Dino
Zdaniem Adriana Górniaka kluczowe dla notowań spółki będzie to, jak wypadnie końcówka roku. Choć Dino nie zapowiada żadnych przełomowych zmian, analityk zakłada, że czwarty kwartał może przynieść umiarkowaną poprawę.
– Z wypowiedzi Michała Krauzego, dyrektora finansowego i członka zarządu Dino, podczas spotkania wynikowego, wynika, że sprzedaż LfL w czwartym kwartale powinna być zbliżona do średniego poziomu z pierwszych trzech kwartałów, czyli ok. 4,7 proc. To oznaczałoby nieco lepszy wynik niż w trzecim kwartale, choć bez wyraźnego przyspieszenia – wskazuje Adrian Górniak.
Jak podkreśla, istotnym czynnikiem pozostaje polityka promocyjna, która w trzecim kwartale mocno obciążyła marże.
– Jeśli uznamy ten czynnik za jednorazowy, związany z sezonową sprzedażą lodów, mięsa czy produktów grillowych, to w czwartym kwartale można spodziewać się mniej agresywnych promocji lub bardziej przemyślanej polityki rabatowej. To mogłoby przełożyć się na lekką poprawę marży brutto – tłumaczy analityk Ipopemy.
Ewentualna stabilizacja polityki cenowej oraz mniejsza presja kosztowa mogą pozwolić na poprawę rentowności w końcówce roku.
– W takim scenariuszu dynamika EBITDA i zysku netto w czwartym kwartale mogłaby być lepsza niż w trzecim. Szansa na lekki wzrost rentowności brutto i utrzymanie marży EBITDA rok do roku rzeczywiście istnieje. Pytanie, na ile inwestorzy będą skłonni w ten scenariusz uwierzyć – podsumowuje Adrian Górniak.
Wojna cenowa dyskontów nie odpuszcza
Mimo sezonowych czynników rynek detaliczny pozostaje wymagający, a konsens dla Dino może w najbliższych tygodniach zostać ponownie obniżony.
– Prognozy w serwisach PAP i Bloomberg prawdopodobnie zostaną jeszcze zrewidowane, co może oznaczać utrzymanie podwyższonej zmienności kursu – ocenia Adrian Górniak.
W zestawieniu z innymi detalistami notowanymi na giełdzie Dino wypadło tym razem słabiej.
– Nie ma sensu porównywać Dino do Żabki, bo to inny format i model biznesowy, mniej wrażliwy na działania dyskontów. Natomiast w porównaniu z Jeronimo Martins, właścicielem Biedronki, Dino wyglądało słabiej zarówno pod względem rentowności, jak i dynamiki sprzedaży LfL. Różnica, która w poprzednich latach działała na korzyść Dino, w tym kwartale wyraźnie się zmniejszyła – komentuje analityk Ipopemy.
Biedronce udało się lekko poprawić marżę EBITDA, podczas gdy w Dino wskaźnik ten spadł.
– Dino wciąż bardzo szybko się rozwija i otwiera wiele nowych sklepów, co w tym kwartale mocniej obciążyło wyniki. Nowe placówki generują koszty podobne do dojrzałych lokalizacji, ale nie osiągają jeszcze pełnej sprzedaży. Tymczasem Biedronka, jako sieć o wyższym stopniu nasycenia rynku, jest w stanie pokrywać rosnące koszty przy relatywnie stabilnych wolumenach – tłumaczy Adrian Górniak.
Wspólnym mianownikiem dla całego sektora jest natomiast utrzymująca się ostrożność konsumentów.
– Klienci wciąż szukają promocji, kupują racjonalnie i nie robią zapasów. To zachowanie utrzymuje się od miesięcy, niezależnie od pogody czy krótkoterminowych wahań popytu – podkreśla analityk Ipopemy.
Kolejny kwartał pod presją cen
Część uczestników rynku liczyła, że po wyjątkowo trudnych latach 2023–24 wojna cenowa w handlu detalicznym wyhamuje. Rzeczywistość okazała się inna.
– W trzecim kwartale chłodna pogoda wymusiła powrót do mocniejszych promocji, szczególnie w kategoriach sezonowych. Klienci rzadziej wychodzili z domu, a gdy już robili zakupy, wybierali duże sklepy i robili je rzadziej, ale za to bardziej hurtowo. To skłoniło sieci, także Dino, do większej aktywności promocyjnej – wyjaśnia Adrian Górniak.
W pierwszym półroczu rynek był bardziej zrównoważony, co pozwalało sieciom poprawiać marże. Dopiero trzeci kwartał przyniósł powrót silnej presji cenowej.
– Promocji było więcej niż w pierwszej połowie roku, choć trudno porównywać tę skalę do sytuacji sprzed roku czy dwóch, gdy rywalizacja cenowa była znacznie ostrzejsza. Nie sądzę jednak, by w najbliższym czasie można było powiedzieć, że rynek nie jest wymagający – dodaje analityk Ipopemy.
Konsumenci pozostaną wrażliwi na ceny, a sieci handlowe będą musiały dostosowywać skalę i jakość promocji do sytuacji rynkowej.
– Promocje nie znikną, ale ich intensywność może być mniejsza. Być może wrócimy do bardziej umiarkowanych form zamiast masowych akcji typu „cztery w cenie dwóch”. W najbliższych kwartałach raczej nie ma co liczyć na trwałe uspokojenie – przewiduje Adrian Górniak.
Rok 2026 pod znakiem ostrożności
Z perspektywy całego rynku detalicznego kolejnym testem będzie przyszły rok. Część analityków oczekuje spadku presji kosztowej m.in. w związku z wolniejszym tempem wzrostu płac.
– Można się spodziewać, że dynamika kosztów pracy osłabnie, ale pytanie, czy przy wolniejszym wzroście wynagrodzeń konsumenci będą mieli przestrzeń, by kupować więcej. Jeśli popyt nie odbije, to nawet niższe koszty nie poprawią znacząco wyników sieci – podsumowuje Adrian Górniak.
Narastająco po dziewięciu miesiącach 2025 r. przychody Grupy Dino wyniosły 24,7 mld zł i były o 14,9 proc. wyższe niż rok wcześniej. EBITDA wzrosła o 14,6 proc., do 1,93 mld zł, przy niezmienionej marży na poziomie 7,8 proc. Zysk netto sięgnął 1,19 mld zł.
W wynikach Dino za trzeci kwartał uwagę zwraca płaska marża brutto na sprzedaży w ujęciu rok do roku, w przeciwieństwie do poprawy notowanej w pierwszej połowie 2025 r. W połączeniu z blisko 50-procentowym wzrostem kosztów ogólnego zarządu – wynikającym z przesunięcia części wydatków z drugiego kwartału – doprowadziło to do zauważalnej erozji marży EBITDA rok do roku, mimo poprawy obserwowanej w poprzednim kwartale. Zapowiadana przez zarząd poprawa marży EBITDA w 2025 r. ma zatem ograniczone szanse realizacji, choć spółka podkreśla, że nie chce dopuścić, by była niższa niż rok wcześniej.
