Rząd wygrywał bitwy, RPP wygrała wojnę

Lesław Kretowicz
opublikowano: 2002-01-14 00:00

Wynik i ustalenia środowego spotkania rządu z przedstawicielami Rady Polityki Pieniężnej są do dziś najbardziej strzeżoną tajemnicą obu instytucji. Milczą członkowie rządu, niewiele do powiedzenia mają ekonomiści z rady, a rynek spekuluje. Jedno jest pewne — obniżki stóp procentowych w 2002 r. będą, jednak nie wiadomo kiedy, i jak głębokie.

Wicepremier Marek Belka stwierdził po naradzie, że była ona bardzo potrzebna i pożyteczna oraz pozwoliła lepiej zrozumieć stanowiska obu stron. Prominentni członkowie koalicji SLD-UP-PSL uznali, że obecnie nie ma potrzeby ingerencji w kompetencje banku centralnego, prace nad nowelizacją ustawy o NBP zostały zamrożone przynajmniej do styczniowego posiedzenia RPP.

Stała się rzecz nie przewidziana przez najbardziej optymistycznych obserwatorów sporu — najmocniej zdeterminowani politycy, ci z PSL i UP, spokornieli. Złagodzenie stanowiska przez PSL jest zaskakujące, wszak wicepremier Jarosław Kalinowski należy do największych przeciwników Rady Polityki Pieniężnej. Natomiast szef Unii Pracy, wicepremier Marek Pol, stał się nieoczekiwanie obrońcą niezależności banku centralnego i RPP, co w kontekście złożonego wspólnie z UP wniosku o zmianę ustawy jest zadziwiającą deklaracją. Natomiast jeżeli zmianę w polityce PSL nazwać złagodzeniem kursu, to Unia Pracy zrewolucjonizowała swoje poglądy na politykę monetarną.

Całkowite milczenie po spotkaniu z RPP zachowuje szef gabinetu Leszek Miller. To jest co najmniej dziwne zachowanie, jak na głośno i zdecydowanie wyrażającego swoje poglądy premiera. Przecież to on rozpętał wojnę z radą, groził konfrontacją i w końcu doprowadził do „męskiej rozmowy” na własnych warunkach. W tej wojnie Leszek Miller wygrywał dotychczas wszystkie potyczki, ale gdy doszło do najważniejszej bitwy, premier nie ma nic do powiedzenia, a jego współpracownicy złagodzili swoje stanowiska. To może oznaczać, że argumenty prowadzących politykę pieniężną okazały się mocniejsze od atutów strony rządowej. Rada Polityki Pieniężnej wygrała więc walną bitwę obu ośrodków władzy i prawdopodobnie całą wojnę.