Rządcy chcieliby szybko zapomnieć

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-08-08 00:00

TAŚMY WŁADZY

Urlopowa kanikuła to naturalny czynnik sprzyjający wyciszaniu skandalu na szczytach władzy, zapoczątkowanego trzy tygodnie temu opublikowaniem przez „PB” zapisu tzw. taśm Władysława Serafina. Ową kompromitację rządcy państwa najchętniej uznaliby za niebyłą. Ale interes wymiatających śmieci mediów jest dokładnie odwrotny, zatem wypada nam powtórzyć za noblistą: „Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta”.

Od ponad tygodnia naprawdę nie poznajemy premiera Donalda Tuska. Zwykle tak zadziorny, władczy i łasy na światła kamer, ucieka z oczu dziennikarzom po politycznym spoliczkowaniu go przez ludowców, którzy zakpili sobie z szefa rządu rozegraniem sprawy powołania nowego ministra Stanisława Kalemby. Według wykładu premiera dla Polaków, kierowanie resortem przez ojca pozostaje w oczywistym konflikcie z zatrudnieniem jego syna, Daniela, w jednostce podległej chociażby pośrednio.

Ale nad prawdami moralnymi wzięła górę solidarność ojców. Przecież standardów niby wymaganych od rodu Kalembów absolutnie nie spełnia także służbowo-rodzinna relacja w rodzie Tusków!

Szokuje obronna argumentacja Michała, syna, że w zatrudniającej go spółce Port Lotniczy Gdańsk przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze mają udział mniejszościowy i „zachowują się pasywnie”, a decydują „samorządy, niezależne od rządu”. Przecież najwyższym konstytucyjnym organem nadzoru nad działalnością samorządu terytorialnego (art. 171) jest prezes Rady Ministrów!

Dlatego ogłoszona przez premiera w czasie kryzysu taśmowego idea wypalenia gorącym żelazem „nepotyzmu i zjawisk pokrewnych” nadaje się do kabaretu.

Tylko patrzeć, jak tam trafi i wyprze dotychczasowy lejtmotyw działania obecnego koalicyjnego rządu — „jest wtorek, czas haratnąć w gałę”.