W ponownym procesie szefów Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej (WGI) sądowi udało się na razie wysłuchać syndyka WGI Domu Maklerskiego (WGI DM). Z syndykiem WGI Consulting, której obligacje stały się w pewnym momencie głównym aktywem klientów WGI DM, idzie gorzej. Najpierw sprawa spadła z wokandy w terminie jego przesłuchania. 6 sierpnia 2024 r. jego zeznania zniweczyła choroba oskarżonego M.S., który nie pojawił się w sądzie. Ze względu na wagę dowodu z przesłuchania syndyka i chęć oskarżonego uczestniczenia w przesłuchaniu, adwokat Jakub Wende, obrońca całej trójki szefów WGI, wniósł o przełożenie tej czynności procesowej. Sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska przychyliła się do tego wniosku.
- Dotychczasowy przebieg rozprawy wskazuje, że oskarżony M.S. uczestniczy w czynnościach procesowych, w tym przesłuchiwaniu poszczególnych świadków, a jego dzisiejsze niestawiennictwo zostało usprawiedliwione nagłą niedyspozycją – uzasadniała sędzia.
Proces rozpoczęty w maju 2023 r. – niemal równe 17 lat po odebraniu WGI licencji maklerskiej - ma rozstrzygnąć o odpowiedzialności trzech członków zarządu WGI za to, że w 2006 r. 1156 klientów WGI straciło 247,9 mln zł (na dzisiejsze pieniądze około 660 mln zł). W pierwotnym procesie szefowie WGI zostali uniewinnieni w 2020 r. Stało się to 14,5 roku po upadku WGI, w tym ośmiu latach postępowania sądowego (wcześniej sprawa latami tkwiła w prokuraturze). W 2022 r. sąd apelacyjny odesłał jednak sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Według obecnego harmonogramu syndyk zostanie wezwany do sądu na 21 października 2024 r., razem z informatykiem WGI. Ten ostatni również miał zeznawać 6 sierpnia, ale w sądzie się nie stawił. Zresztą nie odebrał wezwania. Miała go co prawda szukać policja, ale z tego, co ujawniła sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska wynika, że policja szczególnie się do tego zadania nie przykładała. Gdy 12 lipca pracownik sekretariatu sądu zadzwonił na policję, żeby zapytać, co się w tej sprawie dzieje, policjant (prawdopodobnie dzielnicowy) stwierdził, że był na urlopie. Zadeklarował zarazem, że niebawem prześle sądowi e-mailem informację w tej sprawie. Do 6 sierpnia nie przysłał.
Tajemnica za tajemnicą
Cztery dni po syndyku i informatyku sąd chce się dowiedzieć, co mają do powiedzenia prawnicy z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka (DZP), którzy doradzali WGI w przekształceniu w dom maklerski (jeden już nie pracuje w tej kancelarii). Błędy popełnione przez prawników z DZP są jednym z głównych wątków obrony szefów WGI.
Kancelaria DZP już na początku lipca przysłała do sądu pismo wskazujące, że posiadane przez prawników informacje objęte są tajemnicą zawodową, w związku z czym nie będą mogli ich wyjawić.
- Do czasu, gdy ich nie wezwiemy, jest to sprawa otwarta. Nie wiadomo czy w ogóle będziemy ich na okoliczność tajemnicy zawodowej słuchać – stwierdziła sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska.
Formalnie zwolniła za to z tajemnicy zawodowej „upoważnionego pracownika UKNF”, zobowiązując go zarazem do udostępnienia na potrzeby procesu danych osobowo-adresowych oraz informacji o zatrudnieniu trzech maklerów niegdyś związanych z WGI. UKNF te dane na pewno ma, bo po wcześniejszym sprawdzeniu poinformował o tym sąd Mariusz Cyran, radca prawny UKNF. Podkreślił jednak, że informacje te objęte są tajemnicą zawodową
- Na jakiej podstawie? – pytała sędzia.
- Zostały pozyskane, gdy panowie zdawali egzamin maklerski, albo w ramach kontroli – wyjaśnił Mariusz Cyran.
45 lat bez pamięci
Nic związanego ze sprawą WGI nie wyjaśniła za to pracownica WGI, która była jedynym świadkiem, jakiego udało się przesłuchać 6 sierpnia. Z akt sprawy wynika, że w zakresie jej obowiązków było m.in. sprawdzanie raportów dla klientów. Na sali rozpraw wykazała się jednak niepamięcią większą od kierowniczki działu rozliczeń zeznającej jeszcze w maju. Niepamięć tej ostatniej wyróżniała się dotychczas nawet biorąc pod uwagę, że zadawane świadkom pytania odnoszą się do sytuacji sprzed 18 i więcej lat. Jednak 45-latka zeznająca 6 sierpnia 2024 r. nie była w stanie konkretnie odpowiedzieć na pytania o to, na jakim stanowisku pracowała, czym się zajmowała, kiedy i dlaczego odeszła z WGI, ani nawet gdzie pracowała później.
- Czym pani tłumaczy całkowitą niepamięć? Sąd przesłuchał już kilkunastu świadków i pierwszy raz na sali rozpraw stoi osoba, która nic nie pamięta – pytała sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska.
- Wynika to z ogromu sytuacji, które miały miejsce w moim życiu – stwierdziła występująca jako świadek, wspominając o operacji, jaką przeszła w 2022 r.
Znamienne jednak, że już podczas pierwszego procesu – w 2014 r. – nie pamiętała na przykład, czy uczestniczyła w rozpatrywaniu reklamacji klientów WGI.