Samorządowcy nie chcą znać ważnych danych

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2015-12-13 22:00

Telekomunikacja, energetyka i zdrowie mieszkańców — tego gminy najczęściej nie mierzą.

Firma Keryx Group zapytała przedstawicieli 110 miast o to, jakie wskaźniki związane z jakością życia mieszkańców zbierają i jak podchodzą do rozwiązań z zakresu tzw. inteligentnego miasta (smart city). Chociaż większość zbiera dane dotyczące wszystkich spraw dotyczących funkcjonowania gmin, to jednak wciąż duża część nie mierzy dziedzin dość ważnych. Jedną z nich jest energetyka i zużycie energii — takich danych w ogóle nie zbiera aż 40 proc. odpytanych miast. Taki sam odsetek nie dokonuje żadnych pomiarów dotyczących telekomunikacji i infrastruktury telekomunikacyjnej. A co czwarte miasto nie ma również danych dotyczących zdrowia mieszkańców i ochrony zdrowotnej.

Dotyczy to jednak mniejszych miast. W tych, które mają ponad 100 tys. mieszkańców, urzędy znacznie rzadziej nie zbierają jakichś danych i dokonują dokładniejszych pomiarów.

Kazimierz Żurek z Keryx Group zwraca uwagę, że w badaniu pytano o regularne (co dwa lata) zbieranie danych przez urzędy miejskie. Informacje dotycząceenergetyki zbierają budżetowe zakłady miejskie lub spółki ciepłownicze, dystrybuujące energię elektryczną, gazownicze. Urzędy mają do tych firm, a zatem i do danych różny dostęp.

— Zazwyczaj spółki ciepłownicze należą do miast, ale to nie znaczy, że dane z nich są automatycznie transferowane do urzędów. Miasta mają dostęp do danych ze spółek dystrybuujących energię i gaz, jeśli o nie poproszą. Ustawowo bowiem firmy te mają obowiązek je przekazywać tylko co kilka lat, kiedy przygotowują projekty założeń do planu zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe. Inna jest sytuacja w przypadku danych dotyczących kanalizacji i wodociągów — tu posiadanie informacji deklarują prawie wszystkie miasta. Jednak te dziedziny obsługują najczęściej zakłady miejskie i dostęp do tych danych jest dużo łatwiejszy — tłumaczy Kazimierz Żurek.

Co ciekawe, chociaż duża część miast nie mierzy wskaźników związanych z energetyką, to właśnie rozwiązania energetyczne wpisujące się w ideę smart cities są jednymi z najczęściej planowanych w najbliższych dwóch latach. Inteligentne oświetlenie (tzw. smart lighting) planuje wprowadzić 36 proc., a inteligentne liczniki energii elektrycznej — 22 proc. badanych miast.

Często wskazywano także: aplikacje na smartfony do komunikacji z mieszkańcami (36 proc.), ekologiczny transport — ścieżki rowerowe (34 proc.), wypożyczalnie rowerów (30 proc.) i udostępnianie danych z systemów miejskich (23 proc.). Zdaniem Pawła Kacperka z Connected Life Magazine, władze miast, zwłaszcza mniejszych, rzadko wiedzą, jakie inteligentne rozwiązania mogą wdrożyć i jakie są ich efekty. Wciąż zbyt mało promuje się polskie przykłady, które dowodzą opłacalności takich inwestycji — potrzebna jest edukacja prowadzona przez władze centralne, organizacje pozarządowe oraz media.

— Samorządowcy uważają, że nie stać ich na takie wydatki, bo patrzą na nie w skali budżetu na dany rok lub okresu sprawowania władzy. Część włodarzy nie wie, jak sięgnąć po dotacje i jak współpracować z firmami oferującymi produkty i usługi z zakresu smart cities, aby koszty były jak najniższe, a rezultaty satysfakcjonujące. Samorządy należy uświadamiać, jak ważne jest gromadzenie i przetwarzanie danych. Big Data rozwija się prężnie, a raporty powstające dzięki analizie informacji są nie do przecenienia i mogą zaowocować znaczącą poprawą jakości życia w miastach — uważa Paweł Kacperek.