Hasło „koronawirus” z łatwością rozgrzewa notowania giełdowe. Większość spółek na epidemii cierpi, ale kursy niektórych idą w górę po informacjach, że ich usługi czy rozwiązania mogą pomóc w walce z zagrożeniem. Tak było w przypadku spółki Scope Fluidics z NewConnect, która 13 marca poinformowała o pracach nad „ultraszybkim testem wykrywającycm wirusa SARS-CoV-2”. Kurs w kilka sesji poszedł wtedy w górę o prawie 100 proc., odrabiając dużą część strat z poprzedniego miesiąca.

— Nasz system jest stworzony do szybkiego wykrywania zakażeń, a dzięki temu jest potrzebny w walce z epidemiami. Naszym celem nie jest jednak szybki zarobek na koronawirusie, tylko systematyczne zwiększanie wartości systemu PCR|ONE dla przyszłego nabywcy — mówi prof. Piotr Garstecki, prezes i znaczący akcjonariusz Scope Fluidics.
PCR|One to analizator, który według pierwotnych założeń miał być instalowany w szpitalnych izbach przyjęć, by w ciągu kilkunastu minut sprawdzać, czy pacjenci nie są zakażeni np. gronkowcem złocistym. Gronkowiec to bakteria, tymczasem mamy do czynienia z wirusem.
— O naszych zamiarach opracowania nowych paneli, w tym m.in. panelu wirusowego, informowaliśmy rynek już w listopadzie, jeszcze kilka miesięcy przed wybuchem pandemii. W celu sfinansowania m.in. tych działań pozyskaliśmy w grudniu od inwestorów około 14 mln zł. Według naszych ówczesnych założeń panel wirusowy miał wykrywać różne szczepy grypy i wirusa RSV, które wywołują podobne objawy jak SARS-CoV-2. Dodaniekolejnego wirusa do panelu nie jest dla nas specjalnie skomplikowane. W ciągu kilku miesięcy możemy być gotowi do rozpoczęcia badań klinicznych — mówi Piotr Garstecki.
To oznacza, że urządzenie nie przyda się w walce z obecną falą pandemii, choć może przydać się przy kolejnych. Do rozwiązania zostało też kilka kwestii technicznych. PCR|One zostało opracowane z myślą o jednoczesnym sprawdzaniu na podstawie małej próbki, czy pacjent nie jest zakażony którąś z groźnych bakterii. Urządzenie wykorzystuje łańcuchową reakcję polimerazy (PCR), czyli powielania fragmentów DNA. Tymczasem koronawirusy są wirusami RNA, więc w celu ich wykrycia urządzenie będzie musiało dokonać transkrypcji (przepisania) RNA na DNA.
— Opracowanie szybkiej transkrypcji RNA na DNA jest pewnym wyzwaniem, ale jesteśmy pewni, że sobie z nim poradzimy. Docelowo chcemy podawać wyniki testu w ciągu kilkunastu minut. Jeśli pandemia będzie powracać, to takie urządzenia mogłyby stać nie tylko na szpitalnych izbach przyjęć, ale właściwie wszędzie, gdzie gromadzą się ludzie: od lotnisk po domy spokojnej starości — mówi Piotr Garstecki.
Priorytetem dla spółki pozostaje jednak zakończenie prac nad panelem bakteryjnym, umożliwiającym wykrycie antybiotykoodpornego gronkowca (MRSA), częstego powodu zakażeń szpitalnych.
— Na certyfikację panelu MRSA mamy zabezpieczone finansowanie. W przypadku panelu wirusowego jesteśmy w stanie ponieść koszt etapu proof-of-concept, ale na dalsze etapy będziemy potrzebowali zewnętrznych źródeł. Liczymy na instytucje unijne, które wykazują dziś wzmożoną aktywność, jeśli chodzi o technologie mogące pomóc w walce z pandemią — mówi Szymon Ruta, szef finansów Scope Fluidics.