Selektywny strach na rynkach

Marek Rogalski
opublikowano: 2020-10-15 08:00

Wątkiem spinającym wydarzenia z ostatnich kilkudziesięciu godzin jest ponownie COVID-19. Informacje o opóźnieniach przy pracach nad szczepionką były tylko pretekstem do wywołania ruchu, którego podłoże ma swoje bardziej ekonomiczne uwarunkowania.

Przywracanie radykalnych obostrzeń w wielu krajach w celu powstrzymania transmisji koronawirusa staje się faktem. Niektórzy decydują się nawet na tzw. niepełne lockdowny, jak we wtorek zapowiedzieli to Holendrzy.

Marek Rogalski
Fot. ARC

To każe postawić pytania o to, czy to co według decydentów miało być niemożliwe (powrót do schematów z wiosny) stanie się na powrót rzeczywistością? A jeżeli tak, to jakie działania są planowane, aby zamortyzować wpływ tych posunięć na gospodarkę?

Ze strony bankierów centralnych od kilku tygodni widać nawoływania w stronę polityków, aby to teraz oni wykazali się większą wolą wsparcia i wdrożyli konkretne pakiety fiskalne. Tyle, że ci są zajęci kłótniami (Demokraci i Republikanie w USA), czy też ideologicznymi przepychankami (Europa w kontekście pakietu ratunkowego i przyszłego budżetu UE). Tymczasem te pakiety wsparcia (zwłaszcza w na naszym kontynencie) były opracowywane kilka miesięcy temu - szczyt UE miał miejsce w lipcu - i być może przydałaby się ich rewizja w górę.

Niewykluczone, że te obawy zdominują handel w listopadzie i grudniu, bo pandemia nam nie odpuści. Na razie strach na rynkach wydaje się być selektywny. Korekta na Wall Street jest płytka, na rynkach walut widać ucieczkę od ryzykowniejszych walut rynków wschodzących, a zmiany w obszarze G-10 są bardziej wyważone.