W ubiegłym roku przychody urosły o 20 proc., do 66,3 mln zł, a w tym roku wartość portfela zamówień sięga już 80 mln zł. Biotechnologiczna Selvita z małej i perspektywicznej spółki z NewConnect przekształciła się w perełkę mWIG80, o kapitalizacji przekraczającej 0,8 mld zł. Wszystko, co najważniejsze, jest jednak jeszcze przed nią — spółka, poszukująca m.in. leków na nowotwory, przymierza się do kolejnych badań klinicznych.

— W tym roku powinniśmy wybrać wykonawcę badań przedklicznych leku SEL120 [potencjalnie może być stosowany w leczeniu białaczki i chłoniaków — red.], w przyszłym roku chcemy rozpocząć badania kliniczne. Nie spodziewam się jednak, że sprzedamy licencję na ten projekt w najbliższym czasie, chcemy go jeszcze rozwinąć — mówi Paweł Przewięźlikowski, prezes Selvity.
SEL120 to jeden z najbardziej zaawansowanych projektów spółki. Przypomnijmy, że Selvita w marcu rozgrzała inwestorów, gdy rozpoczęła testy kliniczne na ludziach cząsteczki SEL24, która ma być wykorzystywana w leczeniu ostrej białaczki szpikowej. Wkrótce potem podpisała umowę z włoską grupą farmaceutyczną Menarini, która otrzymała prawa do rozwoju i komercjalizacji potencjalnego leku. Po tych informacjach kurs rósł bardzo gwałtownie, a w szczytowym momencie za papiery Selvity płacono 75 zł, czyli aż o 160 proc. więcej niż na początku roku. Obecnie za papiery spółki płaci się 61 zł, po publikacji wyników kurs rósł o ponad 10 proc. Włoska grupa na pewno zapłaci Selvicie 4,77 mln EUR, czyli nieco ponad 20 mln zł. To cena za opłatę licencyjną i zwrot kosztów badań przeprowadzonych przez polską spółkę.
— Te pieniądze wpływały do spółki w marcu i kwietniu, będą więc widoczne w wynikach kolejnych kwartałów. Prawdziwa wartość kontraktu jest związana z kamieniami milowymi na kolejnych etapach badań klinicznych. Nie spodziewamy się jednak jakichkolwiek znaczących wypłat z tego tytułu już w tym roku — mówi Paweł Przewięźlikowski.
Płatności za kamienie milowe mogą przekroczyć 350 mln zł. Potencjalnie jeszcze większe pieniądze mogłyby przynieść tantiemy od sprzedaży wprowadzonego na rynek leku. Selvita wynegocjowała, że mogą wynosić nawet ponad 10 proc. końcowej ceny. Tyle że droga od cząsteczki w badaniach klinicznych do komercyjnie sprzedawanego leku jest bardzo długa i wyboista.
— Trzeba pamiętać, że szansa na wprowadzenie leku na rynek jest mniejsza niż 50 proc., choć pewnie większa niż 10 proc. Nawet przy pozytywnym scenariuszu czas od rozpoczęcia badań klinicznych do komercjalizacji jest długi — rekord świata w przypadku leków onkologicznych to dwa lata, mediana to sześć lat — mówi Paweł Przewięźlikowski.