Sfinks wykorzysta rezerwy kosztowe

AB
opublikowano: 2008-05-16 00:00

Zysk zmalał, ale restaurator zapewnia, że w całym 2008 r. zarobi ponad trzy razy więcej niż w 2007. Uruchomi też kolejną sieć lokali.

Zysk zmalał, ale restaurator zapewnia, że w całym 2008 r. zarobi ponad trzy razy więcej niż w 2007. Uruchomi też kolejną sieć lokali.

Sfinks, łódzki właściciel sieci restauracji Sphinx, Chłopskie Jadło i Wook, zarobił w pierwszym kwartale 9,3 mln zł brutto wraz z amortyzacją (EBITDA), 15 proc. więcej niż przed rokiem. Zwiększył przy tym udział w rynku. Przychody wzrosły o 23 proc., do 50,9 mln zł, ponad siedem razy bardziej niż średnia w branży. Wynik netto spadł jednak o 44 proc., do 1,6 mln zł.

— To pierwszy kwartał, kiedy konsolidowaliśmy wyniki spółek zależnych w Czechach, Niemczech, Rumunii i na Węgrzech. Musi minąć jeszcze przynajmniej kilka miesięcy, by tamtejsze restauracje Sphinx zaczęły przynosić oczekiwane zyski — wyjaśnia Leszek Rodak, który szefuje Sfinksowi od marca

I dodaje, że wyniki grupy w pierwszym kwartale były o 20 proc. lepsze od zaplanowanych.

— Zlokalizowałem już rezerwy kosztowe, które wykorzystamy. Uruchomimy przynajmniej 30 nowych restauracji. Dzięki temu realne jest przekroczenie tegorocznej prognozy zysku netto [10 mln zł; w 2007 r. zysk netto wyniósł 3,35 mln zł. — przyp. red.] — dodaje Leszek Rodak.

Prawdopodobnie we wrześniu Sfinks wystartuje z nową marką.

— Nie będzie to rezultat przejęcia, ale prac naszego zespołu. Nie mogę powiedzieć nic więcej poza tym, że będą to restauracje typu casual dining, jakich nie ma obecnie na polskim rynku — ujawnia Jacek Domasat, dyrektor operacyjny Sfinksa.