Silna, ale nie niezniszczalna - o sztuce przetrwania w świecie oczekiwań

Materiał prelegentki konferencji
opublikowano: 2025-04-15 10:50

Jeszcze niedawno mówiło się, że kobieta na stanowisku musi „udowodnić, że zasługuje”. Dziś, choć drzwi do gabinetów są otwarte szerzej niż kiedyś, to koszt bycia liderką bywa nadal wysoki.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Osiągnięty sukces nie chroni kobiet przed presją. Wręcz przeciwnie – często je w nią wpędza zmieniając w ofiary niewidzialnej sieci oczekiwań. Liderki mają być charyzmatyczne, empatyczne, świetnie zorganizowane, a przy tym... eleganckie, uśmiechnięte i zawsze dostępne. Tytanki bez prawa do zmęczenia. Problem w tym, że nawet tytanki mają mięśnie, które się męczą.

Weź udział w konferencji "Power to Women" >>

Maska perfekcji – oczekiwania, które wypalają

Od kobiet-liderek oczekuje się więcej niż tylko wyników. Często słyszą, że powinny dobrze wyglądać, nie zaniedbywać rodziny, mieć czas dla zespołu i nigdy nie okazywać frustracji. Taka lista wystarczy do obdzielenia nie jednego ale wręcz trzech etatów. A to wszystko ma być z uśmiechem na ustach.

Z badania Martin, Rachelle, "Pod powierzchnią perfekcjonizmu: Jakościowe badanie perfekcjonizmu u liderek" wynika, że ponad 50% kobiet w rolach kierowniczych odczuwa presję bycia „idealną” w pracy i życiu prywatnym. To potężny stresor, który wypala od środka.

Jedna ze znanych mi liderek, zapytana o to, jak radzi sobie z tą presją, powiedziała krótko: „Zaczęłam traktować perfekcję jak toksycznego współlokatora – nie wyrzucisz go od razu, ale musisz przestać robić mu herbatę”. W praktyce oznacza to świadome odpuszczanie rzeczy mniej istotnych. Czasem nieumyta podłoga to cena spokoju ducha a wyłączenie powiadomień w telefonie pozwala skupić się na tym, co naprawdę ważne. Inna strategia to delegowanie – nie tylko w pracy, ale też w domu. Nie dlatego, że „nie dajesz rady”. Tylko dlatego, że nikt nie powinien dawać rady... w samotności.

Gdy świat mówi „bądź silna”, ty zapytaj „dla kogo”

Jedną z najskuteczniejszych metod radzenia sobie z presją jest zatrzymanie się i zadanie sobie pytania: czyje oczekiwania właśnie spełniam? Odpowiedź często zaskakuje. I boli. Bo często nie są to nasze oczekiwania. Żeby odzyskać wpływ, potrzebujemy wyznaczyć granice – emocjonalne, czasowe, fizyczne. Asertywność to nie arogancja, to higiena emocjonalna. Każde „nie” wypowiedziane światu, to jednocześnie „tak” wypowiedziane sobie.

Kiedyś usłyszałam od dyrektorki zarządzającej korporacji, że dopiero po urlopie macierzyńskim zrozumiała, że jej ambicja nie musi oznaczać poświęcania życia osobistego. Dziś stawia granice i cieszy się równowagą, co sprawia, że jest bardziej efektywna w pracy.

Nie trzeba rewolucji. Wystarczy zacząć od małych rzeczy: notatnik emocji, kilka minut głębokiego oddechu w stresie, rozmowa z mentorką raz w miesiącu. Liderki, które patrzą na siebie z czułością, nie wypalają się tak łatwo, jak te, które próbują grać w cudzym scenariuszu.

Kryzysy nie pytają o pozwolenie. One po prostu przychodzą

Kryzys nie uprzedza. Nie wybiera dobrego momentu. Po prostu wchodzi. Czasem przez drzwi, czasem przez okno. I zawsze zostaje, dłużej niż byś chciała. Pandemia była takim nieproszonym gościem. Dla wielu kobiet-liderek – prawdziwym testem na przetrwanie. Praca zdalna, niepewność, dzieci na kolanach, decyzje do podjęcia, ludzie, którzy czekali na odpowiedzi. I one pośrodku tego wszystkiego - bez podręcznika, bez instrukcji obsługi za to z drugim „domowym” etatem na barkach. Odpowiedzią okazała się improwizacja, bo w kryzysie ludzie nie szukają doskonałości - szukają obecności.

Liderzy, którzy okazują niepewność i ludzką twarz w trudnych momentach, budują większe zaufanie niż ci, którzy próbują wszystko kontrolować. Autentyczność to dziś nowa waluta zaufania.

Jak budować odporność, kiedy świat się chwieje?

Odporność psychiczna to nie talent ani predyspozycja, to trening. To suma codziennych wyborów – zamiast doomscrollingu - spacer z psem. Zamiast krytyki – odrobina wdzięczności. Zamiast perfekcji – obecność.

Odporność buduje się powoli: snem, ruchem, relacjami, dobrym jedzeniem i świadomym robieniem nic. Psychologowie polecają wizualizację – wyobrażanie sobie sukcesu zanim on się wydarzy. Albo afirmacje – ale nie te kiczowate typu „jestem królową”, ale realne: „mam prawo odpocząć”, „nie muszę być idealna, by być wartościowa.”

U mnie sprawdza się osobisty „zestaw ratunkowy” - lista prostych działań, które przywracają równowagę, własna mała rutyna. Może to być kawa w ciszy i w ulubionym kubku, kąpiel, podcast albo piosenka, telefon do przyjaciółki. Tylko twoje rzeczy i wyłącznie na twoich zasadach. Nie potrzebujemy zbroi. Potrzebujemy miękkiego środka, który nas utrzyma, gdy wszystko inne się wali.
To nie stal chroni. Tylko kontakt z sobą samą.

W moim niezbędniku ratunkowym jest coś, co przyszło do mnie w czasie słuchania Praktycznego kursu języka hiszpańskiego Beaty Pawlikowskiej - "Tú eres el actor y el director en la película sobre tu vida". Zabrałam ze sobą i w chwilach zwątpienia czy dylematu przywołuję i powtarzam jak mantrę: JESTEM AKTORKĄ I REŻYSERKĄ W FILMIE O MOIM ŻYCIU! Każde słowo w tym zdaniu znaczy dokładnie to co powinno i mówi dokładnie tyle ile powinno.

Na koniec – prawda, której nie mówi się głośno

Nie da się być doskonałą liderką, matką, partnerką, przyjaciółką, mentorką i joginką w jednym. To mit. Ale można być prawdziwą. Zintegrowaną. Uważną na siebie. Spójną. Odporną na cudze oczekiwania. Czułą wobec własnych potrzeb.

To nie znaczy, że będzie łatwo. Ale znaczy, że będzie twoje. A autentyczność to dziś najważniejsza kompetencja kobiety-liderki. Istotą odporności nie jest bycie niezniszczalną, to bycie żywą i prawdziwą!