Powtórki z PKO BP nie było, resort przeforsował zmiany w statucie ubezpieczyciela, które ograniczą autonomię prezesa.
Dwie największe polskie instytucje finansowe: PKO BP i PZU, łączy nie tylko wspólny właściciel — skarb państwa, ale także mocna pozycja prezesa. Zbigniew Jagiełło i Andrzej Klesyk mają dużą autonomię w powoływaniu członków podległych im zarządów. W ostatnich tygodniach przestało się to podobać w Ministerstwie Skarbu Państwa. Dlatego resort zdecydował się na czerwcowych walnych zmienić statuty obu spółek, by władztwo nad kadrami oddać w ręce nadzorów. W czwartek w PKO BP ta sztuka się nie udało — uchwała nie zyskała wystarczającego poparcia akcjonariuszy. Ta bolesna porażka spowodowała, że w resorcie wzięto się ostro do pracy przed walnym w PZU. Przedstawiciele ministerstwa przekonywali pozostałych inwestorów, w szczególności fundusze emerytalne, do głosowania za ograniczeniem roli Andrzeja Klesyka w spółce. Lobbing okazał się skuteczny. Zmiany w statucie poparło ponad 85 proc. akcjonariuszy. Co to oznacza dla spółki? Na razie nic, bo zmiany w statucie muszą zostać zarejestrowane w KRS i zostać zaakceptowane przez KNF. Stanie się to najwcześniej w październiku, czyli po wyborach parlamentarnych. To oznacza, że nowy rząd będzie mógł z dużą łatwością wymienić zarząd PZU.